Ale dawno mnie tutaj nie było... Ale jakoś nie sądzę też, by ktokolwiek tęsknił. xD Jednak stwierdziłam, że głupio mi tak olewać Onew, więc ruszyłam się i skończyłam ten rozdział. Starałam się, by nie odstawał od innych. :)
Onew obudził się z niemiłosiernym bólem głowy, a wczoraj
nie wypił nawet szklanki piwa. Do tego dochodził ból brzucha, przez który ominęła
go niepokojąca akcja w salonie. Czuł się po prostu źle. Zarówno fizycznie, jak
i psychicznie. Niepokój i zastanawianie się całą noc, co takiego mogło się
stać, że zawsze chłodnemu i złośliwemu Keyowi zaszkliły się oczy. Jinki
westchnął ciężko i spojrzał na zegarek. Dziś wyjątkowo mogli wstać sobie o
7.00, a była 6.40. Stwierdził, że nie ma sensu się kłaść. Poszedł do kuchni,
gdzie siedział już Minho. Na stole stała kawa, on przeglądał coś na laptopie, a
jego mina mówiła sama za siebie.
- Stary, co się stało?
Choi ocknął się z jakiegoś ponurego transu i szybko
zamknął komputer. Spojrzał z przerażeniem na Lee, jakby bał się, że ten wyczyta
w jego oczach jakąś straszną prawdę. Raper uśmiechnął się blado, wziął laptopa
i wyszedł z kuchni, potykając się o własne nogi. Najwyraźniej od wczoraj
sytuacja się pogorszyła, a lider SHINee nie miał już zamiaru czekać na
jakiekolwiek wyjaśnienia kolegów. Poszedł do swojego pokoju, wziął swojego
laptopa i szybko, kierowany jakimś impulsem, wszedł na pierwszą lepszą stronę
plotkarską o gwiazdach kpopu. Od razu zaatakował go wymowny nagłówek „Key jest
damskim bokserem! Czy to koniec SHINee?”
„Ale o co chodzi?” – pomyślał chłopak, czując, że w głowie
ma kompletny mętlik. Przeczytał artykuł. Przeczytał go jeszcze raz. Tę czynność
powtórzył kilka razy, ale słów tam napisanych nadal nie rozumiał. Albo nie
chciał zrozumieć. Echo przeczytanych zdań odbijało mu się w uszach. I zdjęcia,
jak Key daje Noo Ri w twarz, a ona upada. I ta lekceważąca, pełna triumfu i
jednocześnie nienawiści, mina. Onew poczuł, jak powoli, bardzo powoli wzbiera w
nim gniew. Tym bardziej, że w artykule było napisane, iż kim zrobił to z
premedytacją, ponieważ dziewczyna nie chciała z nim iść do łóżka. Doskonale
wiedział, że nie powinien wierzyć w te bzdury… Słowa mogły kłamać, ale nie te zdjęcia.
To nie był żaden photoshop.
I na pewno nie tego spodziewał się po przyjacielu.
Chociaż zaczął się zastanawiać, czy może Ki Buma jeszcze tak nazywać.
Zamknął komputer i wyszedł z pokoju. Pech chciał, że w
salonie natknął się na bladego Keya, który chyba dopiero skądś wrócił. Była to
dziwna pora na odwiedziny kogokolwiek, jednak tym razem Onew miał to w nosie.
Był zły i miał zamiar tę złość rozładować na Keyu, który chyba się tego w jakiś
dziwny sposób spodziewał… Kiedy Jinki dał mu w twarz, ten po prostu upadł na
podłogę. Kiedy Lee chciał oddać drugi cios, poczuł w pasie silny uścisk Minho.
- Uspokój się, Onew. To nie tak jak myślisz – rzucił
spokojnym tonem Choi, chociaż dało się wyczuć to napięcie.
Jednak lider nie chciał ich słuchać. Po prostu wycofał
się i wrócił do pokoju, zostawiając w salonie jeszcze bardziej ponurą atmosferę
niż wcześniej. Key usiadł na kanapie obok Taemina, trzymając się za obolałą
szczękę.
- Chyba powinniśmy mu wytłumaczyć, jak to było –
powiedział maknae.
- No chyba nie – mruknął oczywistym tonem Key.
- Czemu nie? – zapytał Jjong.
- Bo ona mu się podobała… to jak się dowie, że chciała go tak wystawić, to w ogóle wpadnie w depresję, że żadna go nie chce… - stwierdził ponuro.
- Niby racja – przytaknął mu Minho, jednak po chwili kontynuował – No… ale chyba lepiej mu to powiedzieć. Lepiej, żeby znał prawdę, a nie zrywał przyjaźń z Keyem przez jakąś lafiryndę…
- To nie jest takie proste – powiedział z uporem Ki Bum. – Dajcie nam czas.
- No chyba nie – mruknął oczywistym tonem Key.
- Czemu nie? – zapytał Jjong.
- Bo ona mu się podobała… to jak się dowie, że chciała go tak wystawić, to w ogóle wpadnie w depresję, że żadna go nie chce… - stwierdził ponuro.
- Niby racja – przytaknął mu Minho, jednak po chwili kontynuował – No… ale chyba lepiej mu to powiedzieć. Lepiej, żeby znał prawdę, a nie zrywał przyjaźń z Keyem przez jakąś lafiryndę…
- To nie jest takie proste – powiedział z uporem Ki Bum. – Dajcie nam czas.
Żaden z nich się już nie odezwał. A nawet, jeśli któryś
chciał cokolwiek przetłumaczyć Keyowi, to i tak nie mieli już szansy, ponieważ
z hukiem wpadł do nich wściekły manager, prosząc, by cała piątka stawiła się za
10 minut w biurze dyrektora. Co prawda Ki Bum już odbył bardzo „miłą” rozmowę z
samego rana, ale teraz musieli posłuchać razem, jakie konsekwencje ich czekają.
Problem polegał na tym, że Onew zapewne już zakopał się pod kołdrą.
- On nie wyjdzie z łóżka przez najbliższy tydzień –
westchnął ciężko Taemin.
- Albo i miesiąc – dodał na pocieszenie Jonghyun. – Gorzej, że pewnie stracił ochotę na kurczaki…
- Oby nie – przeraził się Ki Bum.
- Minho… - zaczął cicho starszy Kim, a pozostała dwójka na niego spojrzała.
- Błagam, nie… - rzucił Choi. – Onew mnie potem zabije, jak się zbierze w sobie.
- No to potem będziemy się martwić o ciebie, a teraz on musi zejść na dół, do biura – oświadczył mu maknae.
- W tym stanie sam nie zejdzie… - dodał Jjong.
- Albo i miesiąc – dodał na pocieszenie Jonghyun. – Gorzej, że pewnie stracił ochotę na kurczaki…
- Oby nie – przeraził się Ki Bum.
- Minho… - zaczął cicho starszy Kim, a pozostała dwójka na niego spojrzała.
- Błagam, nie… - rzucił Choi. – Onew mnie potem zabije, jak się zbierze w sobie.
- No to potem będziemy się martwić o ciebie, a teraz on musi zejść na dół, do biura – oświadczył mu maknae.
- W tym stanie sam nie zejdzie… - dodał Jjong.
Minho westchnął głośno.
Wiedział, że to co chcieli zrobić, było ostateczną ostatecznością, Nie
podobało mu się to rozwiązanie ani trochę, zresztą, zapewne liderowi i reszcie
też nie bardzo, ale mus to mus. Chłopak się podniósł i poszedł do pokoju Lee.
Nie zapukał, po prostu wszedł do środka, zastając dokładnie to, czego się
spodziewał – zakopanego po uszy w kołdrze Jinkiego, który udawał, że śpi. Choi
tylko ciężko westchnął, przygotowując się na starcie z liderem.
- Wstawaj, dyrektor chce nas widzieć – powiedział
rzeczowym tonem chłopak, mając nadzieję, że to chociaż trochę rozbudzi przyjaciela.
- Co mnie to – odparł Onew, nawet się nie ruszając.
- No nie co cię to, tylko się rusz.
- Nie.
- Ruszysz się.
- Chyba mówię, że nie.
- Weź się w garść, chłopie, i chodźmy do biura.
- Nie.
- Mam ci pomóc?
- A spróbuj.
- Spróbuję.
- Co mnie to – odparł Onew, nawet się nie ruszając.
- No nie co cię to, tylko się rusz.
- Nie.
- Ruszysz się.
- Chyba mówię, że nie.
- Weź się w garść, chłopie, i chodźmy do biura.
- Nie.
- Mam ci pomóc?
- A spróbuj.
- Spróbuję.
Minho podszedł do łóżka Lee i ściągnął z niego kołdrę,
chociaż nie obyło się bez oporu z drugiej strony. Mimo wyraźnego niezadowolenia
Jinkiego, Choi kontynuował swoje zadanie. Złapał więc lidera za kostki i
pociągnął na brzeg łóżka. Opór Onew stawał się coraz większy, jednak chciał czy
nie, Choi był od niego znacznie silniejszy. Takim sposobem po chwili walki,
raper przerzucił sobie lidera przez ramię jak dużą lalkę. Zabrało mu to wiele
energii i nerwów, ale na szczęście akcja skończyła się sukcesem. Nie licząc
brzydkich słów, które Jinki wyrzucał z siebie pod adresem Minho.
W końcu obaj znaleźli się w salonie, a Choi postawił Lee
na podłogę. Cała czwórka obserwowała to w milczeniu, a Onew najwyraźniej chciał
coś powiedzieć, jednak tylko westchnął. Key za to, żeby nie sprowokować
przyjaciela, wyszedł z salonu jako pierwszy.
- To idziemy, nie? – odezwał się trochę niepewnie
Jonghyun.
- No raczej – rzucił Minho i złapał Jinkiego za ramię, prowadząc go do drzwi.
- Co ty robisz? – zapytał nad wyraz spokojny lider.
- Używam siły, byś nie narobił nam jeszcze większych kłopotów – stwierdził od razu Minho.
- No raczej – rzucił Minho i złapał Jinkiego za ramię, prowadząc go do drzwi.
- Co ty robisz? – zapytał nad wyraz spokojny lider.
- Używam siły, byś nie narobił nam jeszcze większych kłopotów – stwierdził od razu Minho.
Nikt nie wiedział, co ma powiedzieć, więc w ciszy
opuścili mieszkanie. Po kilku minutach byli już u dyrektora, co jeszcze
bardziej ich zestresowało. W pomieszczeniu panowała wręcz grobowa atmosfera, aż
mężczyzna rzucił na biurko kilka gazet. Żaden z nich ich nie ruszył, dopiero
Taemin, po kilku chwilach, bardzo nieśmiało sięgnął po jedną. Wciągnął głośno
powietrze, kiedy przeczytał nagłówek: „Skandal w S.M. Entertainment! Czy SHINee
stanie się czteroosobowe przez oburzający wybryk Keya?”
- Tak mniej więcej sprawa wygląda – powiedział dyrektor,
dość spokojnie, jednak wzrok mówił sam za siebie. – Już sobie pogadałem z Ki
Bumem. Zostaje zawieszony, co wy na to?
- Ale… - zaczął przerażony Minho.
- Zgadzamy się – odpowiedział chłodno Onew, a Taemin, Choi i Jjong spojrzeli na niego przestraszeni.
- Zawsze wiedziałem, że będziesz dobrym liderem – uśmiechnął się krzywo mężczyzna. – Ogólnie trzeba sprawę wyciszyć, więc wszyscy macie wolny tydzień. I macie mi się nie ruszać z mieszkania. Jeszcze jeden taki skandal, a jesteście skończeni, i nawet ja wam nie pomogę. Chyba jeszcze nie zdążyliście zdać sobie sprawy, jaką władzę mają fani. A szczególnie ty, Key, tego nie wiesz.
- Ale… - zaczął przerażony Minho.
- Zgadzamy się – odpowiedział chłodno Onew, a Taemin, Choi i Jjong spojrzeli na niego przestraszeni.
- Zawsze wiedziałem, że będziesz dobrym liderem – uśmiechnął się krzywo mężczyzna. – Ogólnie trzeba sprawę wyciszyć, więc wszyscy macie wolny tydzień. I macie mi się nie ruszać z mieszkania. Jeszcze jeden taki skandal, a jesteście skończeni, i nawet ja wam nie pomogę. Chyba jeszcze nie zdążyliście zdać sobie sprawy, jaką władzę mają fani. A szczególnie ty, Key, tego nie wiesz.
Dyrektor już nic nie powiedział, tylko ich wyprosił,
dodając jeszcze, że w ciągu kilku dni sytuacja powinna się trochę wyjaśnić i
wtedy przekaże im, jakie decyzje zostały podjęte. Cała piątka wróciła do
siebie, a Ki Bum od razu udał się na balkon i zaczął patrzeć na panoramę
miasta. Za to Onew tylko trzasnął drzwiami do swojego pokoju i tyle go
widzieli. Pozostała trójka poszła do kuchni, jednak żaden się nie odzywał.
Jonghyun, Minho i Taemin siedzieli przy stole, pijąc
kawę. Wpatrywali się w blat drewnianego stołu, jakby tam kryła się jakaś
cudowna metoda na problemy, które właśnie pojawiły się na ich drodze. Zdążyli
przemyśleć sprawę i zgodnie doszli do wniosku, że jednak powinni powstrzymać
Keya od tego, co zrobił. Z drugiej strony dobrze wiedzieli, że zrobił słusznie.
To była sytuacja, w której nie było idealnego rozwiązania. I w której na pewno
ktoś ucierpi, a na tę chwilę najbardziej oberwało się Ki Bumowi. Oliwy do ognia
dodawał fakt, że Onew chyba postanowił jeszcze bardziej dopiec Kimowi. To chyba
najbardziej ich zaskoczyło. Nie sądzili, że lider potrafi być tak bezuczuciowy,
i jakby nie patrzeć, nieco bezwzględny. Nie sądzili też, że Ki Bum nie ma
zamiaru nic z tym zrobić…
- Ale się porobiło – westchnął Jonghyun, w końcu
przerywając niezręczną i przygnębiającą ciszę.
- Będzie ciężko, tym bardziej, że żaden z nich nie chce współpracować – wymamrotał maknae.
- Naprawdę, czy tak trudno pogadać od serca – stwierdził z zamyśloną miną Choi.
- Mamy przesrane – rzucił Jjong. – Ale chyba tak tego nie zostawimy?
- No chyba nie, nie wytrzymam takiej atmosfery przez tydzień, tym bardziej, że wychodzić nie możemy – zauważył najmłodszy z nich.
- Jeden musi pogadać z liderem, drugi z Keyem – stwierdził Jonghyun, patrząc na przyjaciół.
- Będzie ciężko, tym bardziej, że żaden z nich nie chce współpracować – wymamrotał maknae.
- Naprawdę, czy tak trudno pogadać od serca – stwierdził z zamyśloną miną Choi.
- Mamy przesrane – rzucił Jjong. – Ale chyba tak tego nie zostawimy?
- No chyba nie, nie wytrzymam takiej atmosfery przez tydzień, tym bardziej, że wychodzić nie możemy – zauważył najmłodszy z nich.
- Jeden musi pogadać z liderem, drugi z Keyem – stwierdził Jonghyun, patrząc na przyjaciół.
Żaden z nich już się nie odezwał, dokładnie analizując
słowa Jjonga. Wiedzieli, że nie ma innego wyjścia, jednak mieli ochotę trochę odciągnąć
ten niechciany moment od siebie, chociaż o jakąś godzinę. Z drugiej strony
zdawali sobie sprawę, że nie ma sensu czekać na jakieś zbawienie, które i tak
nie przyjdzie. Pierwszy podniósł się Minho i po chwili był już na balkonie,
siadając obok milczącego oraz zamyślonego Keya. Obaj się nie odzywali, a Choi
tylko przeniósł wzrok w miejsce, gdzie patrzył Kim. Po jakichś 20 minutach
ciszy, w końcu raper się odezwał.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś, kiedy Onew stwierdził,
że zgadzamy się na twoje zawieszenie? – zapytał cicho, jednak nie spojrzał na
przyjaciela, bojąc się tego, jaką minę u niego zobaczy.
- A co miałem powiedzieć? Po długiej dyskusji i tak by się doszło do wniosku, że tak będzie najlepiej, więc wam tego oszczędziłem – stwierdził spokojnym tonem i ciężko westchnął.
- Nie do końca o to mi chodziło… - powiedział niepewnie Minho i ukradkiem spojrzał na Ki Buma.
- No cóż, Onew jest na mnie wściekły, co ja mogę.
- Nie poznaję cię.
- Nie musisz. Po prostu trzeba przeczekać najgorsze, lepiej nie drażnić Jinkiego.
- A nie można po prostu mu wyjaśnić co i jak? W czym problem? Nie rozumiem.
- No właśnie, nikt z was nie rozumie, a to jest proste. Spodobała mu się dziewczyna, potem się okazało, że ona chciała jedynie ubić na nim interes… Jak myślisz, jakby się poczuł, jakby to usłyszał? Stwierdziłby, że wszystkie kobiety są takie same. A co za tym idzie, zamknąłby się w sobie i popadł pewnie w jeszcze większą depresję. A na mnie może być obrażony. Niejedno razem przeżyliśmy, więc to obrażenie się potrwa trochę i minie. Przyjaciele to przyjaciele. Wybaczy mi. A że mi jest przykro… dam radę. Nie takie rzeczy mnie spotykały – uśmiechnął się szczerze, kiedy skończył swój monolog.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki psycholog, i to całkiem niezły – Minho też się uśmiechnął.
- Zanim znalazłem się w show biznesie, chciałem być psychiatrą – odpowiedział chłopak.
- Odniósłbyś na tym polu równie powalający sukces – powiedział Choi.
- A co miałem powiedzieć? Po długiej dyskusji i tak by się doszło do wniosku, że tak będzie najlepiej, więc wam tego oszczędziłem – stwierdził spokojnym tonem i ciężko westchnął.
- Nie do końca o to mi chodziło… - powiedział niepewnie Minho i ukradkiem spojrzał na Ki Buma.
- No cóż, Onew jest na mnie wściekły, co ja mogę.
- Nie poznaję cię.
- Nie musisz. Po prostu trzeba przeczekać najgorsze, lepiej nie drażnić Jinkiego.
- A nie można po prostu mu wyjaśnić co i jak? W czym problem? Nie rozumiem.
- No właśnie, nikt z was nie rozumie, a to jest proste. Spodobała mu się dziewczyna, potem się okazało, że ona chciała jedynie ubić na nim interes… Jak myślisz, jakby się poczuł, jakby to usłyszał? Stwierdziłby, że wszystkie kobiety są takie same. A co za tym idzie, zamknąłby się w sobie i popadł pewnie w jeszcze większą depresję. A na mnie może być obrażony. Niejedno razem przeżyliśmy, więc to obrażenie się potrwa trochę i minie. Przyjaciele to przyjaciele. Wybaczy mi. A że mi jest przykro… dam radę. Nie takie rzeczy mnie spotykały – uśmiechnął się szczerze, kiedy skończył swój monolog.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki psycholog, i to całkiem niezły – Minho też się uśmiechnął.
- Zanim znalazłem się w show biznesie, chciałem być psychiatrą – odpowiedział chłopak.
- Odniósłbyś na tym polu równie powalający sukces – powiedział Choi.
Obaj się jedynie zaśmiali i spoglądali w milczeniu w
niebo. Po tej krótkiej rozmowie cisza między nimi przestała ciążyć nad nimi jak
czarne chmury i obaj zobaczyli tęczę.
Tymczasem Taemin poszedł do pokoju lidera. Nie zapukał,
bo wiedział, że i tak nie usłyszy żadnej odpowiedzi. Usiadł na fotelu pod oknem
i patrzył na skuloną sylwetkę lidera. Wiedział, że nawet jakby zaczął się z nim
szarpać, to ten nie będzie rozmawiał, jeśli nie naprawdę nie chce. Siedział
więc, myśląc nad tym, co i jak ma powiedzieć, by do lidera dotarło cokolwiek.
- Słuchaj, hyung – zaczął niepewnie maknae, wodząc
wzrokiem po całym pokoju. – Ja wiem, że jesteś zły… Ciężko nie być złym w
takiej głupiej sytuacji. No, a ta sytuacja jest bardzo nieprzyjemna… No i
wiesz, oni to jakoś muszą wyciszyć, ale… Ale chyba nie powinieneś wierzyć we wszystko
to, co piszą w gazetach i Internecie. Przecież wiadomo, że oni kochają
ściemniać, dolewać oliwy do ognia i robić wielke halo z niczego… - mówił
powoli, jakby długo zastanawiając się nad każdym słowem i czując, że to i tak
niewiele pomoże. – Słuchaj, hyung. Weź ty się w garść po prostu, i nie ufaj tak
bardzo mediom, a zaufaj Keyowi. Wiesz, nie zawsze każdy potrafi dobrze zinterpretować
zdjęcie, i to mylnie opisane…
Taemin zrobił tylko dziwną minę po swoich ostatnich
słowach i w duchu stwierdził, że ta przemowa całkiem nieźle mu wyszła. Został
jeszcze chwilę w pokoju, czekając na reakcję Onew, ale tak jak się spodziewał,
ten nie odezwał się ani słowem. Spuścił głowę, po czym wyszedł i od razu
skierował się do kuchni. Usiadł na swoim poprzednim miejscu, a cała trójka na
niego spojrzała.
- Z Keyem jest okej – odezwał się Minho, jakby tym samym
chciał trochę podbudować zmartwionego maknae. – Powiedział, że da radę.
- No to dobrze – uśmiechnął się chłopak. – Za to Onew nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Tego można się było spodziewać – skwitował tylko Jonghyun.
- Musi to przetrawić. Kiedy ochłonie, ogarnie się – rzucił jeszcze Choi.
- Mhm – mruknął Lee, czując, że zawalił sprawę, chociaż to nie jest jego wina.
- No to dobrze – uśmiechnął się chłopak. – Za to Onew nie odezwał się do mnie ani słowem.
- Tego można się było spodziewać – skwitował tylko Jonghyun.
- Musi to przetrawić. Kiedy ochłonie, ogarnie się – rzucił jeszcze Choi.
- Mhm – mruknął Lee, czując, że zawalił sprawę, chociaż to nie jest jego wina.
Gdy trójka rozmawiała w kuchni o zaistniałej sytuacji, a
Ki Bum oswajał się z myślą, że musi dać radę, Jinki zastanawiał się, czemu to
musiało się tak skończyć. Kumpel poznaje go z dziewczyną, która wpada mu w oko,
a nagle okazuje się to jakimś wielkim żartem i kłamstwem. I na dobrą sprawę,
nie wiadomo przez kogo wymyślonym. Sam przed sobą musiał przyznać, że wiele
Keyowi można było zarzucić, naprawdę wiele. Jednak na pewno nie obłudę i to, że
tak łatwo może zdradzić przyjaciela. Mimo to właśnie tak chciał się bronić
przed myślą o tym, że z dziewczyną, która mu się spodobała, więcej się nie
zobaczy.
Aż za bardzo świadomy był też tego, że musi wziąć się w
garść. Nie dla siebie, a dla własnego zespołu. Nie miał ochoty patrzeć, jak coś
się burzy, coś budowanego latami, przez jego złe samopoczucie i samotność. Bo
to była jego wina. Gdyby po prostu nie ubzdurał sobie, że chce miłości, Ki Bum
też by nic nie wymyślił i nic by się takiego nie stało, a oni dalej by sobie
radośnie grali. Wiedział też, że takie dociekanie, czyja to wina i
zastanawianie się nad ciągiem przyczynowo-skutkowym tej drażniącej kwestii,
czasu nie cofnie. Doszedł do słusznego – i jedynego – wniosku, że naprawdę musi
się ogarnąć i udowodnić, że SHINee może istnieć tylko w piątkę. Bo nawet jeśli
starał się sobie wmówić, że Kim Ki Bum nie jest jego przyjacielem, to wiedział,
że to niemożliwe. Nawet w tak złej sytuacji ta myśl go po prostu bawiła.
To się porobiło xD
OdpowiedzUsuńKey jaki psycholog i w ogóle... No, no... Ale szkoda mi chłopaka, chciał dobrze, a o... Teraz on na tym najwięcej traci, a przecież zdzirze się należało... ehh...
A Onew, to też... Tak wierzyć w to co piszą, zamiast przyjacielowi... No, ale dobrze, że jednak nadal uważa, że Key, to jego przyjacielem. Bo nie ma co, wątpić w przyjaciela, przez jakąś tam dziewczynę xD
Ciekawe, jak to się dalej potoczy xD
Trochę tu przybyło wszystkiego od mojej ostatniej wizyty, z czego ogromnie się cieszę i z chęcią biorą się do nadrabiania. Tak więc zaczynam od rozdziału, który już kiedyś, dawno, dawno temu przeczytałam, ale zapomniało mi się go skomentować xD
OdpowiedzUsuńO gosh... z Key to tu większy filozof niż psycholog jest, ale generalnie jego postać strasznie pozytywnie mnie tutaj zaskoczyła. Tak się poświęcać dla przyjaciela... no, no, Key, byle tak dalej xDD
I cieszę się, że Onew w miarę szybko zaczął się ogarniać. Jestem ciekawa, jak w końcu dowie się prawdy, więc biorę się od razu do czytania reszty ;)
No i Taemin dumny ze swojej przemowy - po prostu <3 <3 <3 (sorry za brak obiektywizmu, ale Taemin po prostu jest <3 xDD)