piątek, 8 marca 2013

Siedem Dni ~Endless Summer~ - Część VII - Ostatnia

Sama w to nie wierzę, ale właśnie skończyłam to ff. *dumna jak paw* xD Na początku byłam z niego dumna, stwierdzając, że to moja chyba najlepsze dotychczasowe dzieło, ale to, co robiłam pod koniec... Można podsumować tym gifem. Serio, pisałam to i tak wyglądałam przy pisaniu. Ale mówi się trudno. W sumie to możecie napisać w komentarzu, co było nie tak, a co było fajne, będę bardzo wdzięczna. xD I może pomoże mi to lepiej napisać resztę tego twórczego cyklu o Infinite (czyli Jesień, Zimę i Wiosnę). I nie wiem, co mądrego jeszcze mam napisać oprócz tego, że całej Waszej trójce dziękuję - czyli Alex, Dziinie i Reiko, bo tylko Wy to czytałyście i Wam to dedykuję (chociaż nie wiem, czy sobie tego życzycie, ale trudno xD). Śmiesznie się też złożyło, bo akurat dziś blog "osiągnął" 1002 wyświetlenia. o_O Jestem w szoku, serio. Tak często tutaj klikałyście? xD No, tak czy siak, bardzo Wam dziękuję. Reiko i Dziinie za komentarze, a Alex za to, że sama pisze o Infinite i nie czuję się samotna. :D
Ale mi monolog z tego wyszedł... no, ale cóż, to taki podsumowujący monolog, więc. xD Mam nadzieję, że Wam się bardziej to ff spodobało niż mnie, i że będziecie to miło wspominać, i że będziecie tęsknić za nierozgarniętym Miki i wrednym Maknae, i że dalej będziecie czytać moje wypociny, i w ogóle ckliwo się zrobiło, jakbym co najmniej z tego bloga odchodziła *facepalm* xD Dobra, zapraszam do czytania, dziewczynki. A jakby ktoś tu przypadkiem jeszcze wpadł i to przeczytał, to też się nie obrażę za komentarz. ^^

Dla Alex, Dziiny i Reiko <333




Sungyeol już nie spał, mimo to nie otwierał oczu. Nie miał ochoty wstawać i mało interesowało go, która godzina. Na plecach czuł ciepłe promienie słońca, a w ramionach ciało Sungjonga. Uśmiechnął się pod nosem z zamiarem ponownego zaśnięcia, jednak nie było mu to dane. Na ustach poczuł delikatne muśnięcie, potem kolejne, i tak kilka razy, aż to muśnięcie zamieniło się w pocałunek. Jongie cmoknął jego pełne wargi jeszcze kilkakrotnie, aż zniecierpliwiony Yeol zamienił to w pocałunek z języczkiem. Trochę zaskoczyło to maknae, ale szybko się wczuł, a swoje ręce wsunął pod koszulę starszego Lee. Ten tylko napiął mięśnie brzucha i namiętniej pocałował młodszego, który niespodziewanie przerwał tę pieszczotę. Spojrzał na zaspaną twarz Sungyeola i uśmiechnął się. 

- W końcu się domyśliłeś? – zapytał prawie szeptem Jongie, przerywając ciszę.
- Co? – Yeol przez kilka sekund miał pustkę w głowie, na szczęście go olśniło i zaśmiał się niezręcznie. – No cóż… Nie wiem, czy to domyślenie się czy przegrana walka z samym sobą.
- Przegrana? – dopytał Jongie, jakby się przesłyszał. – Trudno, żebyś mi się oparł, skoro wylewałem z siebie siódme poty, żebyś zwrócił na mnie uwagę.

To stwierdzenie lekko zszokowało starszego Lee. Oznaczało ono, że chłodny i perfekcyjny maknae, który straszył ich managerami, samym sobą, krzykiem, szantażami, był ironiczny, momentami niezwykle wredny, a w tym wszystkim elegancki i uroczy, miał uczucia. I to nie byle jakie, skoro tak wiele zrobił, by roztrzepany i krzykliwy Sungyeol zobaczył w nim kogoś więcej niż przyjaciela. Chociaż na początku Yeol nie dopuszczał do siebie takiej racjonalnej myśli, w przeciągu tygodnia jego światopogląd wywrócił się do góry nogami, a jego serce przeszło miłosną rewolucję. Sam w to nie wierzył, ale wiedział jedno – skoro serce szybciej biło na widok Sungjonga, to musiało znaczyć coś więcej niż przyjaźń. Postanowił więc dać się ponieść letniemu zauroczeniu, chociaż cały ten ich „związek”, o ile tak można to było nazwać, malował mu się na razie dość niewyraźnie i niepewnie.

- Dlaczego ja? – wyrzucił w końcu z siebie, patrząc w oczy maknae.
- A dlaczego nie? – odpowiedział pytaniem na pytanie młodszy, po czym nieznacznie się zarumienił. – Na początku sam wstydziłem się tego, że ktokolwiek z zespołu może mi się podobać… Ale potem, jak na ciebie patrzyłem, widziałem jak się śmiejesz i wydurniasz, doszedłem do wniosku, że jestem nudny.
- Co? – Yeol zrobił krzywą minę, czym rozbawił Sungyeola, chociaż nie miał tego w planach. – Nie rozumiem cię… co ma na nuda do… zakochania się?
- No cóż… Nie wiem. Ale skoro wszyscy twierdzą, że jestem taki idealny, a nie jestem, to może w moim życiu przydałoby się coś mniej idealnego, za to weselszego.
- Bardzo zabawne. Więc sugerujesz, że ty jesteś nieidealnie idealny, a ja idealnie nieidealny?
- Twoja mądrość życiowa powala mnie na kolana.
- Nie ironizuj, nie teraz. Ująłem to najprościej jak się dało.
- Hmm… Może coś w tym jest, co powiedziałeś, sam nie wiem… Ja w ogóle nie wiem, jak to się mogło stać, ale się stało. Podobno miłość nie wybiera. Zakochałem się w tobie, Sungyeol. 

Gdyby ktoś zapytał Yeola, jak sobie wyobraża wyznanie miłosne, odpowiedziałby, że na pewno nie w ten sposób. Oczekiwał zupełnie innych słów, a przede wszystkim innej osoby… Ale stało się i się nie odstanie, miłość jest ślepa, uczucia nie do przewidzenia, a obiektu westchnień nie da się wyliczyć z pierwiastka. Wszystko powinno być spontaniczne, tak jak teraz, więc było w porządku i Yeol pierwszy raz w ciągu tych kilku dni był pewny swoich postanowień.

- Ja chyba w tobie też.

Na tym zakończyli rozmowę. Zaśmiali się, a maknae znów pocałował Lee. Leżeli wtuleni w siebie, starszy głaskał po głowie Sungjonga, gdy tymczasem Sungjong przyssał się do jego szyi. Jednak nie potrwało to długo, gdyż młodszy zadecydował, że pora się ogarnąć jeszcze po wczorajszym i spakować. Potem czekało ich śniadanie i podsumowanie całej wycieczki, a po południu wylot do Korei.

Kiedy Jongie poszedł pod prysznic, Sungyeol postanowił zrobić to śniadanie, które miał zrobić wczoraj, ale maknae mu na to nie pozwolił. Niechętnie podniósł się z łóżka i je posłał, by zostawić po sobie porządek. Kiedy wyszedł z pokoju i swoje kroki skierował do kuchni, zauważył coś dziwnego. Drzwi do łazienki były otwarte. Może nie na rozcież, lecza na pewno tak, że dało się zajrzeć do środka. Yeol po krótkim przemyśleniu sytuacji domyślił się, że to nie wynikło z nieostrożności maknae. A Lee, wiedziony szumem wody, wrodzoną ciekawością i nowym zauroczeniem, cicho podszedł do dużej szpary i zajrzał do środka. Szklany prysznic był tak umiejscowiony, że Yeol dokładnie widział pod nim Sungjonga. Przełknął głośno ślinę, kiedy maknae odwrócił się do niego przodem i uśmiechnął znacząco. Lee szybko zamknął drzwi, zażenowany całą sytuacją. Mimo to musiał przyznać, że podobało mu się to, co zobaczył.

Chłopak poczuł falę gorąca, ale bliższe spotkanie z otwartą lodówką ostudziło jego podniecenie. Nieprzytomnym wzrokiem zaczął przeglądać jej zawartość, która wołała o pomstę do nieba. Potrząsając głową, by wyrzucić z niej przed chwilą widziany obraz, wybrał kilka składników i z niesmakiem stwierdził, że zrobi kanapki. Westchnął ciężko i wziął się do roboty.

Po 10 minutach wszystko było gotowe, łącznie z kawą, a z łazienki wyszedł Syngjong. Oczy podkreślił eyelinerem, jednak tym razem starszy z Infinite tylko się zaśmiał. To samo zrobił maknae, który zamiast usiąść na swoim miejscu, podszedł do niego i pocałował w policzek. Przez chwilę starszy odniósł wrażenie, że gdyby ktoś ich obserwował, dostałby cukrzycy od nadmiaru lukru.

- Idź się doprowadzić do porządku – rzucił nagle maknae, uważnie przyglądając się Yeolowi.
- Zaraz pójdę, tylko zjem – odparł na odczepnego.
- Nie – warknął Jongie, a Sungyeol obdarzył go tylko oburzonym spojrzeniem.

Starszy Lee ciężko westchnął i podniósł się z krzesełka. Podreptał do łazienki i po 20 minutach wrócił, świeży i uczesany, co wywołało na ustach Sungjonga delikatny uśmiech. Sungyeol ze zdziwieniem stwierdził, że młodszy czekał na niego i nie zjadł ani kęsa. Próbował ukryć swój uśmiech, ale chyba marnie mu to wyszło, ponieważ maknae cicho się zaśmiał.

Po śniadaniu przeszli się po okolicy, tak jak to zrobili na samym początku przyjazdu. Potem udali się nieco dalej, by coś zjeść, a następnie na chwilę w góry, w których maknae pokłócił się z przewodniczką. Jeszcze raz powtórzyli niektóre historie i ciekawostki, podkreślając, że naprawdę warto odwiedzić te okolice, ale i nie tylko, ponieważ cała Japonia to interesujący kraj.

Kiedy wrócili do domków, Sungyeol wpadł do swojego pokoju jak burza. Uświadomił sobie, że nie jest spakowany, a za pół godziny wyruszali na lotnisko. Jakie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył, że prawie wszystkie rzeczy ma spakowane. Uśmiechnął się pod nosem i zauważył, że Sungjong stoi w drzwiach, z zadowoloną miną i rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. 

- Dziękuję, ale poradziłbym sobie – rzucił od niechcenia Lee, pąkując to, co zostało.
- Ustalmy jedną rzecz – odparł Jongie, przerywając Yeolowi pasjonującą czynność. – W tym związku to raczej ja jestem częścią myślącą.

Starszy zrobił wielce oburzoną minę, lecz nie zdążył nijak odpowiedzieć, bo maknae wyszedł, trzaskając drzwiami. Chłopak pokręcił tylko głową i się dopakował. Po upływie kwadransa cała piątka stała już przed swoim japońskim miejscem pobytu, sprawdzając, czy czegoś nie zapomnieli i czy zostawili po sobie porządek. 

Po dość długiej podróży autem, znaleźli się na lotnisku. Manager poszedł kupić bilety, gdy tymczasem Sungyeol i Sungjong dostali „rozkaz” nagrania ostatniej wiadomości przed wylotem z Japonii. Stanęli przed jedną z kamer, powiedzieli kilka wzruszających słów, dodali coś o urokach japońskiej wsi. Zwróciło to uwagę niektórych osób, cała czwórka odniosła wrażenie, że niektórzy ich nawet poznali. Nikt jednak do nich nie podszedł i nie zrobił zamieszania, a po godzinie siedzieli już w samolocie do Korei.

Obaj Lee ucieszyli się, kiedy zobaczyli, że kamerzyści siedzą za nimi, a dopiero za kamerzystami manager. Mogli dyskretnie cieszyć się swoją bliskością, i pierwszy wykorzystał to Sungjong, który w przelocie złapał Yeola za rękę. Wymiana czułych gestów trwała aż do wylotu. Przed całkowitym odpłynięciem w krainę snu, Sungyeol zbliżył się do maknae i wyszeptał mu do ucha.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że polecieliśmy we dwóch do Japonii…

*


Obaj Lee jako ostatni wrócili do wspólnego domu Infinite. Stwierdzili jednak, że nie wrócili dużo później niż pozostałe dwie pary. Doszli do takiego wniosku, kiedy stali w drzwiach i obserwowali kłótnię i bałagan, jaki zastali w salonie. Nikt ich nawet nie zauważył.

- Dino, już weź się zamknij! – powtarzał po raz kolejny Hoya, kiedy starszy chłopak darł mu się nad uchem.
- Nie zamknij się! Ja tę Koreankę znajdę i ukatrupię, zobaczysz! Jak ona cię mogła podrywać! W ogóle co to ma być! – krzyczał rozeźlony Dongwoo. – W ogóle, o czym z nią w tym holu rozmawiałeś, co?!
- O niczym – odparł spokojnie Howon. – My tam staliśmy razem może z minutę, jak wypadłeś z pokoju i zrobiłeś wieś.
- Ja ci dam wieś! Ona cię podrywała, debilu.
- Nawet jeśli, to co? To chyba normalne, skoro jakby nie patrzeć, jesteśmy popularni…
- A co mnie to interesuje! Mam ci na czole wytatuować „Podpisany przez Jang Dongwoo”?!
- Weź, idź człowieku, prześpij się, zjedz coś, idź stąd w ogóle, przestań pieprzyć od rzeczy… 

Hoya wręcz siłą wyprowadził drącego się Dino z salonu. Po sobie pozostawili rozwalone bagaże, ciuchy i kosmetyki na podłodze. Sungyeol i Sungjong domyślili się, że musiał to zrobić wściekły i zazdrosny Dino, kiedy wmawiał Hoyi, że ktoś go podrywał. Zaśmiali się i spojrzeli na śpiącego na kanapie lidera, który tak przyzwyczaił się go krzyku całego zespołu, że kłótni Howona i Janga zapewne nie słyszał. Gdy Yeol to zobaczył, uśmiechnął się wrednie i podszedł do Sunggyu. Po chwili Kim leżał już na podłodze, głośno przeklinając na Lee. Chciał się już brać do rękoczynów, ale Sungjong przerwał uroczą sprzeczkę.

- Dotknij go, to cię zabiję, hyung – warknął przez zęby do lidera, który tylko otworzył usta ze zdziwienia.
- Co? – pisnął. – A od kiedy ty dbasz o tego kretyna?!
- Od teraz! Coś ci nie pasuje? Przeliterować?
- Zwalił mnie z kanapy, obudził mnie… Jak mu dam przez łeb to się oduczy!
- Ja tobie za moment dam przez łeb, ale tam już masz taką pustkę, że nic to nie da.

Zapewne kłótnia najstarszego z najmłodszym trwałaby dłużej, bo nawet Yeol nie potrafił uspokoić złego Sungjonga, ale do salonu wpadł Woohyun, a za nim naburmuszony L.

- O, Yeol i Jongie, jak ja was dawno nie widziałem! – zaświergotał radośnie Namu, rzucając się na zdezorientowanego Yeola.
- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie darł się na cały samolot, że jesteś Woohyun? – warknął Myungsoo, zupełnie ignorując resztę. – I że kochasz L’a…
- Kiedy to prawda! Poza tym myślisz, że nas zrozumieli? – bronił się Woohyun.
- Co mnie to obchodzi. Nie widziałeś, jaki manager był zły? Fanserwis fanserwisem, ale…
- To nie był fanserwis przecież!
- Jak nie odsuniesz się od Sungyeola, to już nie pofanserwisujesz – przerwał im spokojnie maknae, obdarzając morderczym spojrzeniem Namu.
- Co? – zapytali razem Woohyun i L.
- A to! – wymamrotał zły lider. – Najwyraźniej mamy nową parę!

Zapanowało niezręczne milczenie, a z pokoju wypadł Dino z Hoyą. Właściwie Dino wypadł i przy okazji ciągnął Howona za rękę. Stali teraz całą siódemką w salonie, Woohyun nadal był uwieszony na zmieszanym Yeolu, a maknae piorunował wszystkich wzrokiem.

- Wytłumaczy mi to ktoś? – zapytał po dłuższej ciszy L, zapominając na chwilę o swojej złości na Namu.
- Co ci trzeba tłumaczyć? – dopytał sarkastycznym tonem Jongie. – Sunggyu wszystko powiedział.
- Ale serio? – zaciekawił się Hoya.
- No serio! – powiedział za głośno Yeol i z krzywą miną zaczął odrywać od siebie Woohyuna, a L mu w tym pomógł.
- Jak to się stało? No jak? Mówcie?! – Dino rozsiadł się na kanapie, przygotowując się do słuchania długiej i pasjonującej historii.
- A co, książkę piszesz? – zapytał maknae.
- Tak!
- To tego rozdziału mieć nie będziesz.

Dongwoo zrobił oburzoną minę i chciał już zaprotestować, ale kopniak od L’a go uciszył. Cała piątka uważnie przypatrywała się zarumienionemu Yeolowi i rozeźlonemu Sungjongowi, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, nawet te najbardziej pobieżne. Maknae tylko westchnął i przytulił się do osłupiałego Lee. W tym momencie na twarzach całej szóstki zagościły bezcenne miny.

- No więc – zaczął nadzwyczaj spokojnie Jongie, patrząc na Dino. – Jak myślisz, czemu nakrzyczałem na ciebie dwa tygodnie temu, że masz go nie dotykać?
- Hmm… - Dongwoo zrobił dziwną minę. – Chodzi ci o to, żebym nie macał jego tyłka?
- Dokładnie.
- Bo byłeś zazdrosny! – oznajmił triumfalnym tonem raper.
- Brawo – rzucił krótko maknae i spojrzał krytycznie na mało inteligentną minę Woohyuna. – A ty, jak myślisz… nie, czekaj, ty nie myślisz…
- Bardzo śmieszne…
- …czemu zabroniłem ci się na nim wieszać tak jak teraz?
- Bo… byłeś zazdrosny? – wyszczerzył się Namu, a Myungsoo schował twarz w dłonie, by nikt nie widział jego zażenowanej miny.
- I dlatego powiedziałeś managerowi, że chcesz jechać do Japonii z Yeolem i tylko z Yeolem – bardziej stwierdził niż zapytał zamyślony Hoya.
- Dokładnie.
- Ooo! – Dino zaczął klaskać. – No tak! Tam dzikie chaszcze, to mogliście poszaleć!
- Dino, zamknij się – Howon zdzielił go przez głowę.
- No i co go bijesz? – wymamrotał z kwaśną miną Sunggyu – Rację ma tym razem.
- Czy wy chociaż raz możecie nie myśleć dołem?

Zdegustowany Jongie naburmuszył się, chwycił swojego nowego chłopaka za rękę i zaprowadził go do pokoju, tym samym zostawiając resztę rozgorączkowanego Infinite w salonie. Młodszy chłopak westchnął ciężko i usiadł na łóżku. Sungyeol nadal stał przy drzwiach z rozbawioną miną.

- Chyba wywołaliśmy sensację – zaśmiał się niezręcznie, siadając obok maknae.
- Wielka mi sensacja – prychnął, odrzucając z gracją grzywkę. – Jakby oni trochę myśleli, to już dawno by się domyślili, czemu taki jestem w stosunku do ciebie.
- No spoko – zarumienił się starszy Lee. – Ale tym samym sugerujesz, że ja też nie myślę.
- Oj tam, nie marudź – odparł szybko Jongie, bo najwyraźniej nie wiedział, co może mądrzejszego odpowiedzieć.
- Nie marudzę, stwierdzam fakt. Byłem trochę ślepy.
- No byłeś, ale jak to mówią, było minęło. A teraz cieszmy się sobą – uśmiechnął się Sungjong, przytulając się do Yeola.
- Mhm – wymruczał cicho chłopak, czując, jak przyjemnie ciepło bije od ciała maknae.
- Wiesz co…  - zaczął po chwili ciszy Sungjong, unosząc głowę i patrząc pożądliwym wzrokiem na Sungyeola. – Coś mi się przypomniało.
- Co takiego?

Jednak młodszy nie odpowiedział. Uśmiechnął się znacząco, wstał i zamknął ich na klucz. Yeol wybałuszył oczy i nagle przypomniał sobie Sungjonga pod prysznicem, przy okazji zapominając o całym zmęczeniu, które do tej pory czuł. To było dziwne, ale podobało mu się. Jeszcze bardziej mu się spodobało, kiedy Jongie powoli, wręcz zmysłowo, usiadł mu na kolanach. Spojrzał mu w oczy i rzucił cicho.

- Przypomniało mi się, że nie dałem ci prezentu... Potem już nie będzie czasu, bo znów będzie harówka 24 godziny na dobę. Więc…

Yeol nie odpowiedział już nic. Zatopił się w ustach Sungjonga, stwierdzając w duchu, że są naprawdę słodkie i miło byłoby czuć tą słodkość częściej…

"Siedem dni, żeby stworzyć miłość..." 


Koniec


4 komentarze:

  1. Jak zwykle zacznę inteligentnie...

    Awwwwwwwwwwww <3 <3 <3 <3
    To takie urocze, słodkie i w ogóle <3 Jak ja ich kocham <3 I w ogóle... Oni tak cudownie do sobie pasują, i tak ładnie razem wyglądają <3 I ja tam mogę dostać tej cukrzycy, od patrzenia na nich <3 Taki nadmiar lukru jest cudowny ;p

    Zazdrosny maknae jest też cudowny <3 I taki groźny xDDD A Infinite, to takie ciemne jest i w ogóle ślepa i o xD że też trzeba im tak wszystko tłumaczyć... Ehhh... xDD

    W ogóle... Dino <3 <3 Zazdrosny Dino <3 I ten tatuaż, to nie taki głupi pomysł, serio xD

    Namu i L <3

    I biedny Lider <3 Tak go z kanapy zwalać... xD

    Tak... Miki i Maknae <3 <3 <3 Oni są tak cudowni, że aż moje serce tego nie wytrzymuje... xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję zakończenia pisania tego opowiadania xDD Tym bardziej, że to jest naprawdę wspaniałe opowiadanko. I w ogóle podziwiam Cię, że tak szybko i sprawnie Ci to poszło, i że wyszedł Ci z tego tak niesamowity i wciągający ff xD I ogólnie <3333333 i jeszcze raz <3333333

    A teraz przechodząc do samego ostatniego rozdziału.
    Kocham te pełne "romantyzmu" rozmowy Yeola i Jongiego xDD Dzięki temu są jeszcze słodszy niż... no wiem co, ale no po prostu są mego cute i w ogóle xDD

    I już myślałam, że teraz skoro są razem to Jongie pozwoli siąść Yeolowi do stołu nie uczesanemu i bez kąpieli, ale jednak nie xDD Ale grzecznie na niego poczekał - normalnie <333

    "- Ustalmy jedną rzecz – odparł Jongie, przerywając Yeolowi pasjonującą czynność. – W tym związku to raczej ja jestem częścią myślącą." - Hahaha xDD Cały Jongie ;p Ale trudno się z nim nie zgodzić xDD

    "Nawet nie wiesz jak się cieszę, że polecieliśmy we dwóch do Japonii…" - czekałam całe opowiadanie aż to powie xDD

    Dino zazdrosny <3 Ale w sumie szkoda mi trochę Hoyi xDD To była tylko zwykła rozmowa (no chyba, że czegoś nie wiem xDD)

    I w sumie niektórzy też są tak samo mało spostrzegawczy jak Sungyeol. No i plus dla lidera, że mimo że nie ma oczu, to widzi i zauważa najwięcej xDD

    No i to chyba wszystko co do tego rozdziału xDD

    Teraz ja chciałabym podziękować, że czytałaś moje randomowe komentarze i nie narzekałaś na nie xDD

    I jeszcze dodam, że nie wiem jak Tobie się Twoje opowiadanko podobało, ale mi się podobało bardzo xDD

    I ogólnie chciałabym napisać co było nie tak, a co było dobrze, ale w sumie nie wiem jak, bo mi się ogólnie strasznie Twój styl pisania podoba i nie mam czego Ci wytknąć xDD No i w całości opowiadanie jest super, więc nie mam czego też wyróżnić, że było lepsze od reszty... Więc jedynie co mogę Ci wysłać to więcej oznak miłości do Twojego stylu pisania <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    No i oczywiście czekam z niecierpliwością na Jesień, Zimę i Wiosnę xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam całe w jeden dzień, bardzo gfajne. jeju chyba pokocham ten paring, choć wolę MyungYeol i myślałam, że nie będzie m się podobać. bardzo fajny pomysł i oby więcej takich rozdziałów. zapraszam do siebie, oczywiscie.http://ciemnajaskiniapsychopatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak: To opo było mega <3 przeczytałam jednym tchem

    OdpowiedzUsuń