czwartek, 7 marca 2013

Siedem Dni ~Endless Summer~ - Część VI


Ogólnie wstydzę się, a to, czego się wstydzę, zaznaczone jest kursywą xD Można ominąć przy czytaniu xD




Tym razem to Sungyeol pierwszy się obudził, ale chyba na swoje nieszczęście. Dopiero po 10 minutach leżenia i rozbudzania się ze snu stwierdził inteligentnie, że nie jest w łóżku sam. Co więcej, kogoś obejmuje, a ten ktoś pachnie jego ulubionych zapachem – cytrynami. Do tego wszystkiego ten ktoś smacznie spał i w swoim śnie mocno trzymał dłoń Yeola. Po następnych pięciu minutach intensywnego wysilania szarych komórek, umysł chłopaka zaczął się rozjaśniać i przypomniał sobie, co się wczoraj takiego stało.

Zeskoczył z łóżka jak oparzony, nie myśląc nawet o tym, że mógł obudzić Sungjonga. Jednak młodszy Lee spał twardo, przekręcił się po prostu twarzą do przyjaciela, ale nadal miał zamknięte oczy. Starszy z Infinite odetchnął z ulgą i zaczął przyglądać się śpiącej sylwetce maknae. Nauczony już pięcioma dniami spędzonymi tutaj, właśnie z Sungjongiem, doszedł do dwóch wniosków: Jongie naprawdę był uroczy, nie tylko wtedy, kiedy spał, ale 24 godziny na dobę. Jego drugi wniosek to taki, że powinien przyzwyczajać się do tego dziwnego uczucia, którego nie dało się sprecyzować, uczucia, które tkwiło pomiędzy przyjaźnią a… no właśnie, pomiędzy czym?

Po dłuższej zadumie stwierdził, że jednak ranek to nie jest odpowiednia pora na głębokie przemyślenia, więc postanowił zrobić śniadanie. Praktycznie tylko maknae je robił, więc Lee chciał zmienić tę dziwną tradycję i go wyręczyć, okazując w ten sposób, że wcale nie jest obojętny, po prostu nie wie, jak się zachować.

Wolnym krokiem poszedł do kuchni i pierwsze co zrobił, to usiadł na krześle, jakby to miało mu w czymkolwiek pomóc. Po chwili zastanawiania się, po co tu przydreptał, przypomniał sobie, że chciał zrobić śniadanie. Zajrzał więc do lodówki i po dogłębnej analizie jej zawartości doszedł do wniosku, że niewiele da się z tego zrobić, może kanapki albo jakąś prostą sałatkę. Podrapał się po głowie i chciał już sięgnąć po pomidory leżące na najwyższej półce, kiedy jego uwagę przykuło coś zupełnie innego. Mianowicie było to piwo.

- Piwo? Co? Tutaj? Po co?

Po tych retorycznych pytaniach zadanych samemu sobie, wzruszył ramionami i wrócił do pomidorów. Jednak zanim ich dotknął, gdzieś dalej rozległo się głośne trzaskanie drzwiami. Lee aż podskoczył na ten dźwięk i przerażony spojrzał w stronę, z której dochodził. W korytarzu stał wściekły Sungjong, który w tamtym momencie przestraszyłby na śmierć niejedną osobę. W tym i swojego przyjaciela. Sungyeol złapał się za klatkę piersiową, sprawdzając, czy z tego strachu nie stanęło mu serce.

- Co ci jest? – zapytał z szeroko otwartymi oczami, gotów w każdej chwili uciec przed złym maknae.
- Kto ci pozwolił wchodzić do kuchni? – Jongie szybkim, zdecydowanie za szybkim krokiem podszedł do starszego, który planował już w głowie drogę ucieczki.
- A co to? Podpisana jest?
Jongie nie odpowiedział. Ścisnął dłonie w pięści i przewrócił oczami. Nie powiedział nic, po prostu podszedł do Yeola, złapał go za ramię i zaprowadził do sypialni. Po chwili usadził go na łóżku i patrzył oskarżycielsko na zdezorientowanego Sungyeola. Starszy już chciał pytać, o co chodzi, lecz maknae go wyprzedził.
- Nie wchodź dziś do kuchni.
- Ale dlaczego? – zapytał zdecydowanie zbyt głośno Lee. – Chciałem zrobić śniadanie…
- Musiałeś chcieć akurat dziś? – Sungjong niebezpiecznie podniósł ton, patrząc z oburzeniem na przyjaciela.
- O co ci chodzi?! Dzień jak dzień! Zawsze ty robisz śniadanie, ja raz nie mogę?! – Yeol nie dawał za wygraną.
-  Dzień jak dzień? – zapytał z niedowierzaniem maknae, a jego spojrzenie ze wściekłego zamieniło się na pełne politowania. – Naprawdę nie wiesz, co dziś jest?
- No co dziś jest? Przedostatni dzień w Japonii? – bardziej stwierdził niż zapytał Sungyeol, który przybrał pozę obrażonej księżniczki.
- Ty naprawdę jesteś taki tępy czy tylko udajesz?

Ku niezadowoleniu Sungyeola, który miał już zamiar się kłócić, to nie było pytanie, a proste i oczywiste stwierdzenie. Oburzony Lee spojrzał wyzywająco na maknae, który obdarzył go spojrzeniem „Ale z ciebie porażka” i na tym zakończyła się dyskusja. Sungjong, kręcąc z dezaprobatą głową, wyszedł z sypialni i najprawdopodobniej poszedł do kuchni. Tymczasem zażenowany i zły Yeol przykrył się kołdrą i w geście protestu zamierzał przeleżeć tak cały dzień. 

Najwyraźniej nie było mu to dane. Po pół godzinie cichego przeklinania na świat i Sungjonga, poczuł, że burczy mu w żołądku, a naprawdę nie znosił tego uczucia. Głód potęgowały ładne zapachy, które powoli zaczęły go dolatywać. Zdecydowanie nie była to sałatka ani kanapki. Zaczął zastanawiać się, co takiego młodszy Lee tam pichcił, gdy nagle drzwi szeroko się otworzyły i zobaczył w nich ubranego i uczesanego maknae. „Jakim cudem on zrobił śniadanie i się ogarnął w tak krótkim czasie?” pomyślał Yeol, podejrzliwie patrząc na przyjaciela.

- Wstawaj, śniadanie – rzucił krótko Jongie, chcąc już wyjść, lecz najwyraźniej w ostatniej chwili się rozmyślił. – Aha, i weź się ubierz, uczesz… Bo wyglądasz jak strach na wróble.

Sungyeol już chciał coś powiedzieć, jednak Jongie po raz kolejny trzasnął drzwiami. Starszy Lee tylko potargał sobie włosy ze złości, chwycił jakieś ubranie i poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic, założył to, co sobie przygotował, i miał już rozczesywać włosy, kiedy wpadł Sungjong. 

- Pukać nie umiesz?! – wrzasnął przerażony Lee. – W ogóle co, ja drzwi nie zamknąłem?
- Tak, nie zamknąłeś – olśnił go maknae, patrząc na niego jak na idiotę i wciskając mu w ręce jakieś ciuchy. – Ubierz to.
- Co… - Sungyeol spojrzał na to, co dostał i stwierdził, że to jego najlepsza koszula i spodnie. – Ty grzebałeś w moich rzeczach?
- Owszem – odparł nadzwyczaj spokojnie i z wrednym uśmiechem młodszy Lee.
- A kto ci pozwolił? – zapytał buntowniczo Sungyeol.
- Sam sobie pozwoliłem. Nie sądzisz chyba, że ja cię o jakieś pozwolenie będę prosił. Zakładaj to.
- Przy tobie?
- A co, bez koszulki cię nie widziałem?
- Phi, jak chcesz, żebym to założył, to wyjdź.

Sungjong uniósł brwi, tak jakby w geście… rozczarowania? Mimo to nie powiedział ani słowa, westchnął jedynie ciężko, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Starszy z Infinite odczekał chwilę i tym razem zamknął się na klucz, żeby się przebrać. Po 10 minutach wyszedł, z dość kwaśną miną, ponieważ nie podobał mu się ten poranek ani trochę. Sądząc po tym, co stało się wczoraj, myślał, że dzisiejszy dzień zacznie się bardziej… romantycznie.

- No, jestem, i co? – rzucił Yeol wchodząc do kuchni i siadając na krzesełku.
- Cieszę się – uśmiechnął się słodko maknae, a Sungyeol tylko spuścił głowę, żeby młodszy nie zauważył, że się zaczerwienił.

Jakie było zdziwienie starszego Lee, kiedy przed sobą zobaczył ramen, kmichi, sałatkę, sok i kawę. Przyglądał się temu podejrzliwie, aż potrząsnął głową. Pomyślał, że chyba maknae pomyliły się pory dnia…
- Ee… - zaczął elokwentnie. – No, ale to się na obiad nadaje, a nie na śniadanie.

- Ale dziś jest wyjątkowy dzień – odpowiedział Sungjong, uśmiechając się delikatnie. – Więc jedz, bo zaraz wychodzimy.
- Gdzie?
- Zobaczysz.

Sungyeol nie miał ochoty na dyskusję, tym bardziej, że naprawdę był głodny, a wszystko przed nim wyglądało bardzo apetycznie. Nie potrafił uwierzyć w to, że maknae przygotował to wszystko w pół godziny, ale nie rozmyślał nad tym, po prostu wziął się do jedzenia. Jongie poszedł w jego ślady, i po jakichś 10 minutach pośpieszał już starszego Lee, żeby się streszczał.

- Aż taki głodny jesteś? – zapytał rozbawiony maknae, patrząc na to, jak Yeol wręcz pochłania jedzenie.
- Tak! Ja zawsze jestem głodny! Zresztą chyba wiesz, że mam duży apetyt.
- Ciekawe, czy później też będziesz taki miał… - powiedział pod nosem Jongie, czego Sungyeol najprawdopodobniej nie miał usłyszeć, po czym dodał już głośniej: - Pospiesz się, zaraz wychodzimy.

Po dłuższej chwili obaj stali już przed domkiem, czekając na resztę, co starszego Lee zdziwiło, za to młodszego wcale. To też wydało się Yeolowi podejrzane, jednak nie powiedział nic, po prostu zaczął przyglądać się maknae. Stwierdził w duchu, że Sungjong ma bardzo ładne i niezniszczone włosy, co było raczej dziwne w tym fachu. Przez ułamek sekundy chciał je nawet dotknąć, ale w ostatniej chwili się opanował, zauważając, że też jest obserwowany. Przez maknae.

- Coś się stało? – zapytał.
- Nie…

Zawstydzony Sungyeol odwrócił głowę, obserwując niezwykle interesujące zalesienie. Gdy skupił się na florze okolicy, poczuł, że Jongie trzyma go za koszulę. Spojrzał na niego z niezrozumieniem, lecz młodszy nie powiedział ani słowa, tylko uśmiechnął się i złapał go za rękę. Sungyeol głośno przełknął ślinę, odnosząc niejasne wrażenie, że jest na pierwszej randce. Poczuł, że się czerwieni i zatopiony we własnych chaotycznych myślach nawet nie zauważył, że stoi przed domkiem managera i kamerzystów. Dalej trzymając młodszego Lee za rękę. Yeol, trochę zbyt szybko, wyrwał rękę z uścisku maknae. W tej samej chwili drzwi przed nim się otworzyły, a Sungjong brutalnie wepchał go do środka.

Starszy członek Infinite nie miał zielonego pojęcia, co się dzieje. Rozejrzał się po salonie, do którego został wepchnięty i na drewnianym stoliku tort. Chłopak zrobił minę, która wyrażała zupełne zdezorientowanie. Sungjong zaczął się śmiać, tak samo reszta, jednak to nie pomogło Yeolowi w dowiedzeniu się, o co chodzi. Chciał już pytać, ale wtedy maknae go uprzedził:

- Wszystkiego najlepszego, Yeol-ah.

Rozległ się gromki śmiech, a solenizant poczuł, że tym razem przybrał barwę buraka. Co jak co, ale zapomnienie o własnych urodzinach było naprawdę… dziwne. Mimo to nie powiedział ani słowa, żeby się bardziej nie kompromitować, po prostu zaśmiał się i przyjął życzenia od reszty. W mgnieniu oka też zrozumiał, co to nieszczęsne piwo robiło w ich lodówce.

Prezentem urodzinowym od całej czwórki był aparat fotograficzny, na co Yeol prawie podskoczył z radości, ponieważ jego poprzedni został doszczętnie zniszczony przez Dino i Woohyuna. Ogólnie było bardzo wesoło i kiedy kamera przestała kręcić ten jakże wzruszający moment wręczania prezentu i zdmuchiwania świeczek, Jongie przyniósł piwo i zaczęli świętować bardziej po męsku.  Po jakichś dwóch godzinach świętowania, manager stwierdził, że wystarczy, i że mają dziś aż do popołudnia wolne, i że pod wieczór znów czekało ich relacjonowanie fanom, czym się różni japońskie niebo od koreańskiego (chociaż nie różniło się niczym).

W wesołych nastrojach Sungjong i Sungyeol wrócili do domku. I chyba starszy w końcu zapomniał o swoich kłopotach sercowych, bo po prostu śmiał się i rozmawiał z maknae na różne tematy. Spokojnie mógł stwierdzić, że było miło i że te urodziny zaliczy do udanych.

- Ach, fajnie świętować urodziny za granicą, i raz bez tych głąbów – zaśmiał się Sungyeol, rozkładając się na kanapie, gdy tymczasem Jongie z gracją usiadł na fotelu.
- Faktycznie bez tych głąbów, ale oni przynajmniej nie zapominają o swoich własnych urodzinach – rzucił z przekąsem maknae i uśmiechnął się znacząco.
- Ojejku, ja tu straciłem rachubę czasu… - rzucił na usprawiedliwienie starszy Lee. – Poza tym przynajmniej się pośmiałeś.
- Masz rację, pośmiałem się z ciebie – potwierdził spokojnie maknae.
- Chyba dzięki mnie! – ryknął Yeol. – Poza tym gadałeś coś o prezencie. Masz coś jeszcze dla mnie? – chłopak wyszczerzył się, a młodszy zaśmiał.
- Może mam… Zgadniesz, co to?
- PS2! – zapiszczał radośnie, podskakując na kanapie.
- Nie.
- Nie? – powtórzył rozczarowany. – No to… może… nowy pokrowiec na laptopa!
- Nie.
- Phi… to nie wiem, może jakiś dobry alkohol?
- Też nie.
- No to się poddaję – westchnął zrezygnowany Sungyeol.
- To może ci pokażę? – zapytał nadal uśmiechnięty Sungjong, nie spuszczając oczu z przyjaciela, który tylko energicznie pokiwał głową.

Lee spodziewał się wiele po maknae. Jakiegoś niesamowitego prezentu, jakiejś niespodzianki, może kawału, który obu by rozśmieszył. Więc na dźwięk słów „Zamknij oczy”, zrobił to natychmiast, czekając, aż stanie się coś niespodziewanego. Ale nie działo się nic. Yeol chciał już je otworzyć, kiedy poczuł, jak coś ciężkiego zwala mu się na kolana.

Otworzył oczy. Tym ciężkim czymś był Sungjong, który usiadł na nim rozkrokiem. Zapanowało nieznośne milczenie, a przeszywający wzrok maknae sprawił po raz kolejny w ciągu tych kilku dni, że serce Sungyeola szybciej zabiło. Nie podobało mu się to, chyba nie takie relacje miały ich łączyć, a już na pewno on nie miał czuć takich dziwnych emocji. Z jednej strony miał ochotę zrzucić go z siebie i zapaść się pod ziemię, co podpowiadał mu rozum, za to z drugiej strony pragnął więcej. Jeszcze przed wylotem do Japonii doskonale wiedział, że wybrałby opcję numer jeden. Ale nie teraz, nie tutaj, nie po takich staraniach Sungjonga i nie wbrew sobie.

Sungyeol może zastanawiałby się nad tym wszystkim dłużej, ale Jongie mu nie pozwolił. Zbliżył się do twarzy Yeola, uśmiechnął się, po czym delikatnie go pocałował, tak jakby chciał „wybadać teren”.  Jednak Lee nie protestował, po prostu z poważną miną patrzył na maknae, który nie potrzebował większej zachęty do odważniejszego działania. Dlatego pocałował Sungyeola jeszcze raz, tym razem dłużej, a po chwili wsunął swój język w usta Yeola. Nie czekał już na reakcję starszego, po prostu całował go, mając nadzieję, że ten w końcu jakoś na to odpowie…

I odpowiedział. Delikatnie wsunął swój język do ust maknae, by po kilku sekundach całować się z nim namiętnie, jak w transie. Obaj stracili rachubę czasu, nie wiedzieli, ile ich języki walczyły o dominację. Sungjong zarzucił swoje ręce na szyję Sungyeola, nie odrywając się od niego. Swoje ciało jeszcze bardziej przybliżył do jego, tym razem już czekając na reakcję, jakąkolwiek. Yeol chyba zrozumiał ten przekaz, bo swoje dłonie przeniósł na talię maknae. Tym razem to on postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, dosłownie. Podwinął lekko koszulę młodszego Lee, a dłońmi zaczął gładzić nagą skórę jego pleców. Jongie na tę pieszczotę jęknął mu w usta, a ręce wplótł w jego włosy. Sungyeol poczuł, jak ogarnia go podniecenie, gdy maknae jedną ręką zaczął sunąć od jego szyi do klatki piersiowej, powoli rozpinając guziki. Teraz to on jęknął w usta młodszego, kiedy na rozpalonej skórze poczuł jego smukłe palce. On tymczasem błądził rękami po plecach Sungjonga, aż w końcu postanowił zmienić strategię. Jedną ręką dalej gładził delikatną skórę, a drugą przeniósł powoli na brzuch maknae. Jongie znów jęknął, tym razem głośniej, napinając swoje mięśnie i odrywając wargi od warg Sungyeola. Nie powiedział nic, tylko pożądliwie spojrzał na swojego kochanka, by znów wbić mu się w usta. Oderwał rękę od koszuli Yeola i położył ją na jego dłoni, którą przesunął poniżej brzucha. Lee od razu domyślił się co to znaczy, czego pragnie Jongie, więc rozpiął jego rozporek, zsuwając odrobinę spodnie, gdy tymczasem maknae zdjął z niego zbędną koszulę. Wtedy też, bardzo niespodziewanie, ktoś głośno zapukał. Zaczerwienieni i spoceni oderwali się od siebie i spojrzeli w kierunku wejścia.

- Chłopaki! – ryknął manager. – Otwierajcie! 

Młodszy Lee bardzo niechętnie zszedł z kolan Sungyeola, drżący i nadal rozochocony. Ogarnął się w mgnieniu oka, a oszołomionego Yeola zaprowadził do łazienki, zostawiając go tam z niewygodnym problemem. Obaj byli niezadowoleni, a starszy usłyszał jedynie strzępki krótkiej rozmowy. Maknae po minucie zjawił się w łazience.

- Idziemy – rzucił krótko, starając się nie patrzeć na Yeola, który nadal był w rozsypce.
- Przecież mieliśmy wyjść wieczorem…
- Zmiana planów. Zresztą… dokończymy później.

Starszy prychnął pod nosem i po 10 minutach wyszedł z łazienki i poszedł do pozostałej czwórki. W głowie miał już tylko jedną myśl – czy przypadkiem przez ten upał nie dopadły go jakieś halucynacje. Gdy tylko w głowie zrodziły mu się wątpliwości, spojrzał na spierzchnięte wargi Sungjonga, który nagle zaczął grymasić i być wrednym dla wszystkich wkoło. Lee uśmiechnął się pod nosem.

Okazało się, że kilka kilometrów od miejsca ich zamieszkania, zaczęto budować szkołę. Wydawało im się to o tyle dziwne, że byli pewni, iż ogólnie całe te okolice to łąki i lasy, a nie cywilizacja. Jak widać pomylili się. Do wieczora przebywali z Japończykami, rozmawiali o japońskiej edukacji i innych ciekawostkach, by wieczorem wrócić i nie mieć siły już na nic. Mimo to czekała ich jeszcze analiza gwiazd i konstelacji, czyli część nocy spędzona pod gołym niebem i rozmowa o niczym, by zabawić fanów.

Po 00.00 cała piątka się porozchodziła. I pierwszy raz w ciągu tego tygodnia Sungyeol i Sungjong stwierdzili, że są naprawdę zmęczeni i chcą spać. Zjedli cokolwiek, a Yeol natychmiast udał się do swojego łóżka i miał nadzieję, że szybko zaśnie. Zapomniał o całym bożym świecie, kiedy poczuł, jak ktoś kładzie się na jego ramieniu. Zobaczył maknae, który wygodnie się ułożył, a prawą dłoń położył na jego klatce piersiowej. Obaj westchnęli, a starszy przysunął do siebie Sungjonga, który wtulił twarz w jego szyję.

- Nie mam siły… - wymamrotał ledwie słyszalnie młodszy Lee. – Dokończymy kiedy indziej…
- Mhm…

Obaj zasnęli wręcz z prędkością światła, mocno w siebie wtuleni i z uśmiechami na twarzach.


2 komentarze:

  1. Ach i och xDD Ale w tym domku mają gorącą atmosferę ;p W ogóle. to Yeol bardzo ładny prezent od Maknae dostał... Choć może prawie dostał, bo im przerwano ;p

    Tak... Ogólnie, Yeol, to jest bardzo bystry. Zapomnieć o swoich własnych urodzinach... Gratuluję no xDD Co on by zrobił bez Maknae... xD

    I w sumie, to ja nie wiem co mogę jeszcze napisać... Dlatego się powtórzę: kocham ich <3 Są cudowni <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Yeol, został wyrzucony z kuchni... Ja wiem, że to w sumie ostatecznie wyszło mu na dobre, ale no... były jego urodziny, no! I nawet jak o nich nie pamiętał, to wypadałoby być dla niego trochę miłym... Chociaż w sumie Jongie przesadnie miły wzbudzałby pewnie podejrzenia...

    "Sam sobie pozwoliłem. Nie sądzisz chyba, że ja cię o jakieś pozwolenie będę prosił." - epickie xDD Ogólnie w realnym życiu zazwyczaj nie lubię takich osób, ale w opowiadaniach zazwyczaj ubóstwiam bohaterów wyznających zasadę: Moje rzeczy są moje, twoje rzeczy też są moje xDD

    I jakoś tak nie do końca mogę uwierzyć w to twoje zawstydzenie xDD Bynajmniej przyznaje się bez bicia, że przeczytałam to co napisane kursywą od początku do samego końca ;p

    A manager strasznie wredny jest dla Yeola... Ja rozumiem, że jest gwiazdą i w ogóle, ale nie musi pracować jeszcze ciężej niż zazwyczaj we własne urodziny...

    Ale końcówka była taka cuuuute xDD

    <333333

    OdpowiedzUsuń