niedziela, 10 lutego 2013

Siedem Dni ~Endless Summer~ - Część I

Sesja się zdała i jestem szczęśliwa. :D Znów mogę nieskrępowanie wykorzystywać moją Wenę, ale będę ją pożytkowała na każdą rzecz po trochu. Pierwszym efektem jest to coś, nie wiem co z tego wyjdzie, nie wiem co to w ogóle jest i czy ma rację bytu, naprawdę nie mam pojęcia. Mam jednak nadzieję, że wyjdzie lepiej niż ostatnio. Ogólnie miałam wstawić coś innego, ale tamto się nie chciało napisać, bywa. 
Ogólnie z dedykacją dla Symbiozy (znów xD), bo drugiej takiej zagorzałej fanki tego pairingu (obok mnie oczywiście!), nie znam. :P A ogólnie to tytuł po części wziął się stąd - Lee Min Ki - Endless Summer, i przy tym piszę to ff~ =3

 


- No bez kitu, czemu na jakimś wiejskim zadupiu?! Czemu tamci dwaj debile będą w pięciogwiazdkowym hotelu w Seulu, a Woohyun z Myungsoo we Francji? Czemu my dwaj na jakiejś wsi japońskiej?! 
- Ja o to poprosiłem.

Spokojne słowa Sungjonga natychmiast uciszyły marudzącego Yeola. Cóż, wersji o prośbie maknae jeszcze nie słyszał… Poza tym niby czemu miałby o to prosić? Po co miałby prosić o najgorszą z trzech możliwości? Starszy Lee już od miesiąca wyobrażał sobie, że będzie się wygłupiał gdzieś we Francji, na Wieży Eiffle’a, będzie się dobrze bawić, czym samym podkręci oglądalność jakiegoś kolejnego głupiego programu, w jakim brali udział. Ale młodszy Lee zepsuł mu plany i marzenia. Nie rozumiał.

- No ale… - zaczął Sungyeol, tym razem delikatnie, bo nie miał ochoty w obecnym stanie przejmować się dodatkowo wściekłym maknae. – Czemu? Jongie, powiedz mi, czemu? Czemu zadupie, a nie metropolia, w której można się pobawić?
- Mam ci wyłuszczyć drukowanymi literami każde „za”? – odparł niespotykanie spokojnym tonem Sungjong, co nieco przestraszyło zespołowego marudę.
- No, bo chcę wiedzieć! – jednak frustracja była zbyt wielka, by zignorować chęć poznania przyczyny, czemu ten „dzieciak” zrujnował mu jego misterny plan.
- Po pierwsze – Jongie natomiast tonu nie zmienił, co dodatkowo irytowało Yeola. – Tam jest CISZEJ. Chyba rozumiesz, co mam na myśli, prawda? Po drugie, zdrowiej… Ja już mam dość brudnych miast, naprawdę. A po trzecie, tam masz domek, a we Francji i w Seulu miałbyś hotel… a w hotelu różne fanki możesz spotkać. Na wsi jest jakieś 90% szans na to, że żadna psychofanka się na ciebie nie rzuci. Rozumiesz?
- Rozumiem – burknął Lee. – Za to nie rozumiem, czemu my we dwóch sobie tam jedziemy.
- Masz z tym problem?
- Tak! Bo jakbym wybierał sam, albo gdyby Sunggyu miał czas, to przynajmniej stanąłby po mojej stronie!
- Jaki ty jesteś głupi…

Zirytowany maknae przewrócił oczami i wyszedł z garderoby, mówiąc, że idzie poćwiczyć z innymi układ. Sungyeol tymczasem walnął się na kanapę i ciężko westchnął, nie wierząc, że ma takiego pecha. To nie tak, że nie lubił Sungjonga, lubił go, ale nie rozumiał decyzji managerów, czemu oni, razem… Młodszy Lee znany był z tego, że jak się wścieknie, to wszystko, co spotkał na drodze, nagle okazywało się nieprzyjacielem i trzeba było to zniszczyć. I los chciał, że najczęstszym przedmiotem do kopania, wyżywania się i największym obiektem nienawiści w tych chwilach był właśnie Yeol. Ze zrezygnowaniem walnął w oparcie kanapy, by po chwili udać się na próbę. Za to jutro wieczorem mieli być już w podróży do miejsca ich przeznaczenia.

*

Sungyeol wrócił do swojego pokoju i przypomniał sobie, że musi się przecież spakować. Krzyknął głośno, z przerażeniem upadając na kolana i łapiąc się za głowę. Do pokoju wszedł Hoya.

- Czego się drzesz? – zapytał na dzień dobry, patrząc z dziwną miną na klęczącego Lee.
- Mam 15 minut na spakowanie się… Cholera jasna, zapomniałem! – pisnął, zbierając się z podłogi i rozglądając się po bałaganie, jaki panował w niewielkim pokoju.
- Jesteś geniuszem, naprawdę… - odparł z politowaniem Howon i wyszedł.
- Ej, pomógłbyś mi, a nie, kopiesz leżącego!
- Może bym ci i pomógł, ale Dino to taki sam geniusz jak ty, więc wolę pomóc jemu.
- No nie! Zabiję Dino!

Hoya tylko się zaśmiał i trzasnął za sobą drzwiami. Yeol natomiast wygrzebał spod łóżka czarną walizkę i zaczął w nią wrzucać wszystko, co znalazł pod ręką. Dopiero po chwili zorientował się, że wrzucił tam też rzeczy Sungjonga i Howona, z którymi dzielił pokój. Wydał z siebie dźwięk „Arghh”, potargał włosy i zaczął szybko przebierać, co jest jego, a co jednak nie. Dopiero po chwili spostrzegł, że w drzwiach stoi maknae ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami i złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Starszy Lee zrobił tylko oburzoną minę i powrócił do walki z bagażem.

- Pomogę ci, idioto.

Może gdyby Yeol nie spieszył się jak szalony, to co najmniej podejrzane słowa Jonga by go zdziwiły, jednak nie w tej chwili. Teraz zostało mu już tylko 10 minut i był w całkowitej rozsypce, co oznaczało, że obecnie nie pogardziłby pomocą samego zespołowego idioty, czyli Woohyuna. Był zdesperowany.

- Wiesz co, odsuń się.

Maknae delikatnie, w swoim jak zawsze eleganckim stylu, odsunął od walizki rozgorączkowanego Yeola i zabrał się za pakowanie. Starszy stał jak słup i z zaskoczeniem obserwował, jak Jongie wszystko zwinnie chwyta, składa i rozdziela. Jeszcze bardziej zdziwił go fakt, że młodszy lepiej wiedział, co jest Yeola od samego właściciela. Sungyeol stwierdził w duchu, że gdyby był kobietą, zarumieniłby się i zapadł pod ziemię. Ale teraz musiał trzymać klasę. Te rozmyślania zajęły mu akurat 10 minut, a gdy wrócił na ziemię, ciuchy, kosmetyki i inne przedmioty potrzebne na tygodniową wycieczkę leżały już ładnie w walizce. 

- Dzięki – wybąkał, patrząc na niezmiernie z siebie zadowolonego maknae. – Masz wiele ukrytych talentów.
- Tak, przede wszystkim ratowanie niektórych z opresji – rzucił ironicznie Jongie, patrząc swoim intensywnym wzrokiem na oburzoną minę Yeola.
- Chłopaki, jedziemy.

Gdyby L im nie przerwał, zapewne starszy odpowiedziałby coś młodszemu i po raz kolejny skończyłoby się to przepychanką. Reszta zespołu śmiała się, że to musi być ich hobby – jedno robiło głupotę, drugie to podchwycało, a potem się kłócili, w sumie nie wiadomo o co.

Po jakiejś pół godzinie ruszyli. Yeol zakładał, że dwaj raperzy już dawno siedzą w Seulu, a on z maknae oraz Myungsoo z Namu, czekali na samolot, ale w zupełnie inne strony. Gdyby miał szczerze powiedzieć, czy cieszy się na lot, zwiedzanie kraju, odkrywanie uroków japońskiej gościnności, poznawanie ludzi i cieszenie się do kamery, odpowiedziałby „Nie”. On nie był Sungjongiem, on lubił hałas, życie, miasto. Dlatego cała ta eskapada była mu w niesmak, miał już jej dość, chociaż nie zdążył jeszcze postawić stopy na japońskiej ziemi. Jakoś tak nie potrafił się tym cieszyć… Miał jednak nadzieję, że to się zmieni, w końcu smucenie się nie leżało w jego naturze.

Lot samolotem przespał. W samochodzie, którym udali się na miejsce pobytu, patrzył w okno, obserwując widoki Kraju Kwitnącej Wiśni. Do nikogo się nie odzywał, pogrążony we własnych niewyraźnych myślach. Po locie nigdy nie miał nastroju, był zmęczony i chciał po prostu położyć się do ciepłego łóżka, śniąc o jakiejś dobrej zabawie. 

Tymczasem zaczęło się ściemniać. Jechali po równej drodze, a Sungyeol obserwował krajobrazy zatopione w szarości. Mimo swojego niezadowolenia oraz zmęczenia, nie mógł zaprzeczyć, że miejsce, w którym się znajdowali, ma swój urok. Zieleń rozciągała się pasmami, gdzieś w tle majaczyły góry ukryte za lekką mgłą, co jakiś czas mijali jezioro, a w niebo wzlatywały zapewne przestraszone czymś ptaki. Im dalej jechali, tym droga coraz bardziej się zwężała, minęli jakiś gęsty las, by w końcu dotrzeć do jakiejś cywilizacji. Teraz pejzaż zdobiły jeszcze małe domki i drzewa wiśni, które posadzili ludzie. Zapewne jutro obaj będą podziwiać widoki i uroki cichego miejsca, w którym mieli spędzić aż siedem długich dni. Siedem długich i przełomowych dni.

Ostatecznie dotarli do celu podróży, a Lee obudził maknae lekkim szturchnięciem. Jongie przez chwilę rozglądał się kompletnie zdezorientowany pobudką, ale szybko odnalazł się w sytuacji. Wzięli swoje bagaże i wąską, żwirowaną dróżką udali się do jednego z dwóch drewnianych domków, które w mroku wyglądały na opuszczone i nawiedzone. Starszy wzdrygnął się na tę myśl, ponieważ nie lubił żadnych rzeczy nadprzyrodzonych, jednak gdy zobaczył, jak wygląda wnętrze, był w niezłym szoku.

Od razu zauważył, że ktoś to miejsce niedawno odnawiał. Świeży, seledynowy kolor na ścianach, nowoczesne meble w kuchni, niepasujące do klimatu miejsca oraz minimalistyczny salon. W gruncie rzeczy i tak wszystkich najbardziej interesowała łazienka i to, jak wygodne jest łóżko. Więc kiedy zaspokoili wiedzę na temat prysznica, zadowoleni z efektu, zobaczyli swoje pokoje. Dość małe, niebieskie, z jedną komodą, szafką nocną oraz szerokim drewnianym parapetem, na którym na pewno zmieściłoby się wiele rzeczy. I oczywiście łóżko – szerokie, okryte śnieżnobiałą pościelą, wyglądające na nieprzyzwoicie wygodne, kuszące swoim ciepłem i komfortem. Yeol musiał przyznać, że jak na wieś, warunki na pewno nie są wiejskie i nieodstępujące od tych, na które miał ochotę. „Może nie będzie tak źle” – pomyślał, i to była jedyna pozytywna myśl tego dnia.

Na terenie, na którym mieszkali, zbudowano jeszcze jeden domek, on zarezerwowany był dla kamerzystów i managera. Więc Lee mogli się cieszyć zupełną wolnością, bo nie było nikogo, kto by ich upominał, co wypada, a co nie. Dobrze czasem tak oderwać się od rzeczywistości i momentami męczących kolegów.

Kiedy obaj odświeżyli się pod prysznicem, uświadomili sobie, że pora coś zjeść. Na początku chcieli wprosić się do domku obok, ale w domku obok panował mrok, więc wszyscy już tam pewnie spali. Wzięli się więc do robienia kanapek z produktów, które jakaś dobra dusza włożyła im do niedużej lodówki. Na więcej nie mieli siły. Ani ochoty. Jedli w absolutnej ciszy, kiedy Yeol pisnął.

- Ale wziąłeś ze sobą tego czarno-białego miśka, którego kochasz lać? – zapytał z nieukrywaną nadzieją w głosie, przerywając przeżuwanie kanapki.
- Nie – odpowiedział mu jak zwykle spokojnie maknae, rzucając mu wyzywające spojrzenie.
- Jak to nie?! Jak to nie, no?! – wrzeszczał jego przyjaciel. – I co, teraz będziesz się na mnie wyładowywać, jak coś cię ugryzie?
- Taki mam plan.
- Jaki ty jesteś wredny! – Lee zrobił zbolałą miną, czując już te wszystkie kopniaki po nogach i pięści na ramionach. – Za co? No za co? Dlaczego…
- Bo cię kocham, wiesz?

Gdyby Sungyeol nie znał tego maknae, to przestraszyłby się złowrogiej miny. To jasne, że chłopak mu na takie pytanie nie odpowie poważnie. Lee coraz bardziej przekonywał się, że Jongie uwielbiał się nad nim znęcać i miał niezły ubaw, kiedy ten zaczynał marudzić i rzucać się ze złości. Ot, takie małe, lekko sadystyczne hobby młodszego.

- Dobra, idę spać. Dobranoc.

Zrezygnowany Yeol wsadził talerzyk i kubek po herbacie do zmywarki i poszedł do swojego pokoju. Złość na maknae przeszła mu, kiedy tylko zobaczył wielkie łóżko, które po prostu musiało być wygodne. Wsunął się pod białą kołdrę z szerokim uśmiechem na ustach. Ułożył się wygodnie, jednak było aż tak wygodnie, że po chwili stwierdził, że jak zwykle nie uda mu się zasnąć w nowym miejscu…

W pokoju było duszno i gorąco, więc Lee podszedł do okna i je uchylił. Nocny widok z tego miejsca prezentował się niesamowicie – granatowe niebo bez śladu chmurki, wielki i jasny wysyp gwiazd, w ciemności lekki wiaterek unosił korony drzew, a w oddali lśniła tafla jeziora. Chłopak zaczynał coraz mniej żałować dziwnej prośby Sungjonga, bo poczuł, że może się zakochać w tym miejscu.

Po chwili zadumy wrócił do łóżka. Przekręcał się z boku na bok, denerwując się na samego siebie. Wiedział doskonale, że powinien pozbyć się dziwnej przypadłości pod tytułem „niemożność zaśnięcia w nowym miejscu.” Ostatecznie utkwił wzrok w suficie i westchnął ciężko, wiedząc, że i tak już nie zmruży oka. Wtedy też usłyszał lekkie skrzypienie drzwi swojego pokoju. Wyskoczył z łóżka jak oparzony, ciągnąc za sobą kołdrę, jakby miała ochronić go przed atakiem kogoś, kto właśnie się do niego zakradł.

- Śpisz? – usłyszał ciche zapytanie maknae. Odetchnął z ulgą, uspokajając serce, które momentalnie przyspieszyło swój rytm. Spojrzał na rozczochraną głowę młodszego, która wyglądała na niego zza drzwi.
- Czy ty musisz straszyć ludzi po nocach? – odpowiedział pytaniem na pytanie Lee, z powrotem pakując się pod kołdrę i patrząc oskarżycielsko na przyjaciela.
- Nie chciałem, przepraszam – Jongie nadal wpatrywał się z zezłoszczonego Yeola, ale tym razem nie był to wzrok pewnego siebie, bystrego i aroganckiego maknae, a zmęczonego i zaspanego uroczego chłopca. – Nie możesz spać? – bardziej stwierdził niż zapytał, po chwili ciszy.
- No, jak widać. Ale próbuję zasnąć, więc jak nie masz żadnej pilnej sprawy, to możesz sobie iść – rzucił Sungyeol i odwrócił się plecami do maknae.
- Ale Yeol… - wymruczał Jongie, wsuwając się do pokoju. Starszy z ciężkim sercem odwrócił się do niego i pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to czarno-biały miś, którego chłopak dzierżył w ręku.
- Mówiłeś, że go nie wziąłeś.
- Żartowałem – na twarz maknae wstąpił uśmiech, ale Lee stwierdził, że to nie jest ten jego złośliwy uśmieszek, który zawsze mu posyła, a po prostu uśmiech. Zaskoczyło go to.
- Naprawdę uwielbiasz mnie denerwować.
- Hyung, przepraszam.

Gdyby Sungyeol nie był wręcz oszołomiony słowem „hyung”, którym Sungjong nigdy się do niego ze zwracał, to może by jakoś zareagował na słowo „przepraszam”. Lee odniósł wrażenie, że ma omamy słuchowe, jednak gdy przyjrzał się maknae, doszedł do wniosku, że on naprawdę przeprasza. Miał spuszczoną głowę, w jednej dłoni nieporadnie trzymał miśka, do tego jego mina wyrażała zawstydzenie. Lee przemknęło przez myśl, że ktoś musiał zamienić mu maknae i teraz stoi przed nim klon Sungjonga.

- No dobra, co cię sprowadza do mnie w środku nocy? – zapytał po długim milczeniu właściciel pokoju, drapiąc się po głowie i przecierając oczy.
- Hyung, mam prośbę – Nie dość, że Jongie wyglądał teraz naprawdę nieporadnie, to sam jego ton głosu brzmiał jak u małego, przestraszanego chłopca. Coś było nie tak. Dochodziło jeszcze słowo „hyung”, które brzmiało w jego ustach dziwnie, wręcz śmiesznie i sarkastycznie.
- No wyduś to z siebie.

Yeol spojrzał i pomyślał, że teraz ma omamy wzrokowe. Dałby sobie głowę uciąć, że Songjong się zarumienił. Zaśmiałby się gromko na tę myśl, gdyby nie widział tego stresu i zażenowania na twarzy młodszego kolegi. Na pewno mógł stwierdzić – za mocno ściskał łapę misia. Odniósł wrażenie, że zaraz ta łapa odpadnie.

- Hyung, mogę z tobą spać?

Tym razem Sungyeol aż potrząsnął głową z niedowierzania. Spojrzał podejrzliwie na maknae, który stał i się czerwienił, przestępując z nogi na nogę. Miał ochotę zadać pytanie „To jakiś żart, tak? Za drzwiami stoi kamerzysta i to pierwsza scena tego debilnego programu?” Ale milczał. Obserwował przez kilka minut Lee, aż wydusił z siebie jedno krótkie słowo:

- Co?...
- To – rzucił zakłopotany Jongie i spojrzał oskarżycielsko na przyjaciela. Ton jego głosu przez moment znów charakteryzował się tą lekką ironią. – Nie rozumiesz? Zawsze śpimy z KIMŚ w pokoju… Na dobrą sprawę pierwszy raz śpię sam… I nie umiem zasnąć.
- Boisz się?
- Boję się.
- To śpij przy zapalonym świetle.
- Wtedy nie zasnę. Proszę…

Krótka wymiana zdań spowodowała, że Yeol zgłupiał i nie wiedział, czy ma się zaśmiać i potraktować to jako dobry żart, czy współczuć maknae, że boi się ciemności. Ogólnie pierwszy raz usłyszał o tym, że Sungjong boi się spać sam… I naprawdę nie wiedział, co ma o tym sądzić, bo przestraszony Jongie to zupełnie niezbadana nowość…

- No… dobra.

Yeol, nieco zawstydzony zaistniałą sytuacją, przesunął się, robiąc miejsce młodszemu z nich. Spostrzegł, że na jego twarzy maluje się delikatny uśmiech, a policzki zdobią rumieńce. Zapewne trudno było takiej osobie jak Sungjong przyznać się do jakiejś słabostki. Może i chłopak wyglądał na delikatnego i wrażliwego, jednak w środku był sarkastycznym i jednocześnie eleganckim złośliwcem, który potrafił zdenerwować, rozbawić, wybawić z opresji i zaskoczyć. Tak jak w tej chwili.

Sungyeol spał przy krawędzi. Dziwnie mu się spało w tym samym łóżku z chłopakiem, kumplem z zespołu… Co prawda fanserwis fanserwisem, na scenie i przed kamerą na wiele rzeczy pozwalano. Teraz sytuacja była zupełnie inna, i najwyraźniej Lee nie umiał się w niej odnaleźć. Natomiast po dłuższej chwili rozmyślań stwierdził, że maknae już spokojnie śpi. Przy okazji doszedł do wniosku, że Sungjong pachnie cytryną. A Yeol uważał, że ten zapach jest bardzo orzeźwiający… Wzdrygnął się na swoje myśli. Zdecydowanie zmęczenie lotem dawało o sobie znać…

Po jakichś trzech godzinach wysiłku włożonego w to, by zapomnieć, że po drugiej stronie leży chłopak, zasnął. Tak jak przewidział, śniła mu się dobra zabawa w jakimś ogromnym klubie.


3 komentarze:

  1. Awwww.... Jakie to było urocze <3333

    Maknae bojący się spać samemu, kto by pomyślał? Chociaż w sumie to nie był całkiem sam, miał swojego misia przecież. No ale wiadomo, że to nie to samo, co żywa osoba ;p

    A Miki jak to wszystko przeżywa xD Normalnie wymyśla chłopak problemy na siłę, no. Ale takie marudy to ja kocham mimo wszystko, więc <3 Ale widać, że pomimo marudzenia, to z każdą chwilą coraz bardziej się przyzwyczaja do nowej sytuacji, więc dalej może być już tylko lepiej :D

    Swoją drogą, ciekawa jestem, co to za program mają kręcić w ogóle xDD I czy w tym domku przypadkiem nie ma jakiejś ukrytej kamery xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, jak uroczo <3 Uroczy Maknae <3 I w ogóle, to urocza parka <3 Oni są tacy cudowni <3
    A Yeol, to niech nie marudzi, ma chłopak problemy, naprawdę no... Nie docenia, że pojechał na wakacje właśnie z Maknae ;p Ja nie wiem, wolałby Lidera, czy co? Masakra xDD
    Poza tym Maknae, to tak z miłości się na nim wyżywa, a ten o... xD

    I kto by się spodziewał, że Sungjong boi się sam spać ;p Jakie, to słodkie <3 A jak słodko musiał wyglądać, jak przyszedł do Yeola xD Dobrze, że Yeol pozwolił mu zostać ;p

    Kocham ich <3 <3 <3 I czekam co, będzie dalej xDD

    No i dzięki za dedykację ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba powtórzę się za komentującymi powyżej, że to było mega urocze~
    Sungjong no po prostu... awww... słodziak z niego tutaj wyszedł... Kocham to jak takie wredniaki (w pozytywnym sensie) jak on nagle pokazują też swoją głęboko ukrytą słodką stronę <333
    No i ciekawa jestem, jakimi talentami zaskoczy nas jeszcze maknae w następnych rozdziałach ^^
    A Sungyeol, wiadomo - pomarudzi, pomarudzi i... pomarudzi jeszcze trochę xDD W końcu jednak będzie musiał zauważyć starania maknae xDDD

    OdpowiedzUsuń