środa, 20 lutego 2013

Koniec





Kiedyś…

- Ty naprawdę jesteś głupi.

Myungsoo patrzył, jak Woohyun wygłupia się przed wielkim lustrem. Namu spojrzał na niego, potem w odbicie i wypiął język. Obaj się zaśmiali. L obserwował go uważnie, a kiedy i Woohyunowi znudziło się strojenie głupich min i posyłanie samemu sobie serduszek, rzucił się na łóżko, obok uśmiechniętego L’a.

Milczeli.
Wpatrywali się w siebie.
Lekko się uśmiechali.
Czytali sobie w myślach.
Nadal milczeli.
Nadal wpatrywali się w siebie.
Nadal lekko się uśmiechali.
Dłoń Myungsoo spoczęła na pełnych wargach Woohyuna.
Nie musieli czytać sobie w myślach.

- Kocham cię, głuptasie.
- Ja ciebie też i tak już będzie zawsze!

Milczeli. Jeden pocałunek, drugi, trzeci…


Teraz…

Cała siódemka wydurniała się we wspólnym salonie, korzystając z wolnego dnia, który wybłagał im Sunggyu. Sungyeol i Woohyun zorganizowali sobie bardzo ambitną zabawę pod tytułem „Kto zrobi głupszą minę?”. O ile Woohyun miał wielkie zadatki na głupie miny, tak Yeola nie potrafił pokonać…

- Błagam cię, przestań – wymruczał pod nosem zażenowany Sungjong, patrząc, jak Lee robi zeza i wypina język.
- No co! – ryknął chłopak. – Wygrałem!
- Z tobą każdy przegra – stwierdził spokojnie Hoya, bawiąc się komórką.
- Nawet Namu nie ma szans – zaśmiał się Sunggyu, który leżał na podłodze, nie mając siły nawet na zaśmianie się. – W ogóle to brakuje nam jednej piosenki do albumu, wiecie?
- Nie brakuje – rzucił zadowolony z siebie Myungsoo, a reszta spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Jak to? – zapytał Woohyun, wpatrując się podejrzliwie w L’a.
- Przynieś gitarę, to wam pokażę.
- Czemu mam ci przynosić gitarę?!
- Bo mnie kochasz.

Kim się uśmiechnął, a Woohyun pokonany argumentem poszedł do pokoju. Gitara była na tyle duża, że łatwo ją znalazł, niestety też na tyle duża, by zrobić na niej bałagan. Zaczął wygrzebywać instrument spod sterty ubrań i innych mało interesujących rzeczy, kiedy coś przykuło jego uwagę.

Uchylona szuflada, na samym dole komody. Praktycznie pusta, jednak było w niej niewielkie, eleganckie pudełko. Namu, niezrażony faktem, że to nie jego, wziął je do ręki i zaczął oglądać zawartość. Męski zegarek. Bardzo drogi męski zegarek, prawdopodobnie srebrny. Jednej z najbardziej znanych firm. Wiedział, że nie powinien tego oglądać, ale kto mu zabroni grzebać w szufladach L’a…

I wtedy uświadomił sobie straszną rzecz, a zegarek mało nie wypadł mu z ręki. Szybko jednak schował pudełko i wrócił do salonu z gitarą. Jednak nie słuchał piosenki, chciał jak najszybciej porozmawiać z Dino. Okazja nadarzyła się dość szybko, ponieważ po przesłuchaniu i skomentowaniu piosenki skomponowanej przez Myungsoo, wszyscy się rozeszli, oprócz Dongwoo i lidera.

- Dino! – rzucił konspiracyjnym szeptem.
- Co?! – odpowiedział tak samo Jang.
- Mam prośbę.
- Jutro macie rocznicę i chcesz zamówić restaurację moich rodziców?
- Skąd wiesz…
- Ja każdą rocznicę mam zapisaną w kalendarzu, chcesz zobaczyć?
- Nie ma czasu! No to ten… będę ci dłużny.
- Spoko, stary! Postawisz mi kiedyś ramen!

Tego dnia Woohyuna rozpierało jeszcze więcej energii niż zazwyczaj, przez co L jeszcze więcej się uśmiechał. A Namu lubił jego uśmiech.

Następnego dnia mieli występ, a po nim krótki wywiad, a właściwie nagranie w jednej z małych sal. Cała siódemka ustawiła się tak, jak im wcześniej powiedziano. Prowadzący zaczął zadawać pytania, nic tak naprawdę nowego. Wszyscy się cieszyli, dla równowagi Hoya zachował nieco powagi.

Kiedy prowadzący zadał pytanie „Czy planujecie zaskoczyć fanów jakąś koncepcją na najnowszy album”, Woohyun zobaczył to, czego nie powinien był zobaczyć. Elegancki zegarek, który widział wczoraj w szufladzie L’a. Identyczny, dokładnie ten sam, był tego pewny.

Ozdabiał prawy nadgarstek Sungjonga.

Miał wrażenie, że na chwilę czas się zatrzymał, a wszyscy wokół niego się rozpłynęli. Był tylko Sungjong i jego ręka, i ten zegarek. Czuł, że serce mu przyspiesza, że zbladł… Miał bardzo złe przeczucie. Musiał je jak najszybciej zweryfikować…

- Woohyun? Nam? WOOHYUN!

Dopiero za którymś razem dotarł do niego krzyk Dino, który stał obok.

- Dobrze się czujesz? – zapytał ze śmiechem.
- Tak, pewnie, że tak – uśmiechnął się Woohyun.
- Pytali cię, czy masz coś do przekazania fanom? – dodał mało dyskretnie lider.
- Aaaa, tak! Kocham wszystkie moje fanki… znaczy dziewczyny!

I tak się skończył krótki program z udziałem Infinite.

Wszystkich ogarnęło zmęczenie, więc w ciągu godziny każdy już praktycznie spał. Oprócz Woohyuna. Zapomniał o dzisiejszej kolacji, ale bardziej bał się, że L nie pamiętał w ogóle.

Po cichu wszedł do pokoju, w którym spał Myungsoo, jednak mniej cicho dostał się do dolnej szuflady.

Pudełko nadal tam było.
Zegarka nie.

Przygryzł wargi i spuścił głowę. Spojrzał na śpiącego L’a… Nie wiedział, ile czasu stracił na wpatrywanie się w jego spokojną twarz, ale na swojej poczuł słone łzy. Raczej nieświadomy hałasu, jaki wywołał, wypadł na zewnątrz domu, jakby był pijany.

Usiadł na schodach i spojrzał w niebo, na którym dziś nie świeciły gwiazdy. Księżyc też nie. To był ten zły znak?

Niebo nie płakało, jednak on tak.

Było zimno. Wiał chłodny wiatr, w sercu powoli rodziła się jeszcze chłodniejsza pustka.

To nie tak miało być…

- Co się stało? Chciałem się napić wody, ale drzwi były otwarte… Woohyun?

Myungsoo. Nie miał wyczucia czasu… Woohyun jeszcze mocniej przygryzł wargę, nie wiedząc, czy chce cokolwiek powiedzieć, czy chce cokolwiek usłyszeć, czy może chce, żeby osoba obok przepadła…

- Widziałem zegarek. Ile to już trwa?

Milczenie.

Usłyszał tylko, jak L głośno wciąga zimne powietrze. Woohyun spodziewał się tylko jednej odpowiedzi, tylko po to zadał to pytanie, by usłyszeć, że coś mu się przewidziało, że to nie tak, że naprawdę jest głupi, skoro myśli o nim i o Sungjongu w ten sposób, że miał ciężki dzień i dopadły go jakieś halucynacje, że oczywiście, że pamiętał o rocznicy, że jasne, że to nie tak, że ma dla niego prezent, że go kocha i że ma się uśmiechnąć, bo to wcale nie tak, bo on nigdy by o tym nie pomyślał , bo kochał tylko jego, teraz, zawsze, pragnął tylko jego, tylko z nim chciał być i tylko jego uśmiech się liczył…

- Przepraszam…

Chyba najgorzej dobrane słowo do sytuacji. „Przepraszam” nie zabrzmiało źle w uszach Woohyuna, ale zadało ranę gdzieś znacznie głębiej…

- Gdybyś powiedział, że mi się przywidziało, uwierzyłbym… ale ty to zepsułeś.

Nie chciał patrzeć na twarz Myungsoo. Nie chciał niczego. Nie chciał cierpieć, bo to sobie obiecali…

Chciał płakać.

- Zostaw mnie. Idź stąd. Daj mi spokój. To koniec.

Po raz kolejny go rozczarował. Zamiast zostać i brnąć w to bagno przepraszania, cicho wstał i wszedł do środka, zostawiając go zmarzniętego.

Więc to tak było. Więc jednak zapomniał. Więc jednak kazał mu cierpieć i nie wierzyć… Zaśmiał się przez łzy. A kiedyś ktoś mu powiedział, że śmiech przez łzy to najgorszy śmiech, ponieważ świadczył o tym, że już niczego nie da się zrobić.

Płakał i się śmiał całą noc.

Gdy zaczęło się rozjaśniać, wrócił do łóżka i przykrył się kocem, jak gdyby ten koc miał go uchronić od tego bólu, który nagle poczuł, od bólu, który wcale nie chciał ustąpić, z którym przegrywał, który nie dał mu zamknąć oczu.

Już nie spał. Już nie płakał. Już nie czuł ciepła w sercu. Nie czuł radości ani tego, co czuł zawsze. Ponieważ ktoś zabił w nim zaufanie.

Rano, gdy wszyscy wstali, Woohyun już siedział w salonie.

Uśmiechnięty jak zawsze i wygłupiający się jak zawsze.

Nic się nie zmieniło. A jednak zmieniło się wszystko.

Milczeli.
Już nie wpatrywali się w siebie.
Już się do siebie lekko nie uśmiechali.
Już nigdy nie czytali sobie w myślach.
Dłoń Myungsoo już nigdy nie spoczęła na pełnych wargach Woohyuna.
Nie mogli czytać sobie w myślach.

Bo coś się zbyt boleśnie skończyło.

4 komentarze:

  1. I moje kolejne kochanie cierpi... Najpierw moja Gwiazdeczka, teraz Woohyun... Jak tak można? No jak tak można?... :(

    L to palant, cham i w ogóle... Zniszczyć taki piękny związek... Aż mi słów brak... Nie lubię go! I w ogóle jego zachowanie było beznadziejne, i o... ;p

    No i dla mnie, to było smutne. No, bo cierpienie Woohyun łamie mi serce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro mam wolne i już niedługo święta to pozwolę sobie w tym czasie na przeczytanie kilku opowiadań z tego bloga i ich skomentowania xD

    W ogóle to chciałam zacząć od tego, że to opowiadanko ma niesamowity klimat i jest genialne (jak zresztą wszystkie twoje ff, ale za każdym razem mnie przyjemnie zaskakujesz ;p) I pomysł z tym powtórzeniem tego fragmentu z tymi drobnymi zmianami... no po prostu majstersztyk xD

    I wiesz co Haru... Jakbyś pisała scenariusz do dramy azjatyckiej odrzuconoby cię na starcie... Wiesz dlaczego? Bo jak głównemu bohater płacze to niego też! I taka jest zasada ;p A tak serio to po prostu uświadomiłaś mnie jak większość dram jest przewidywalnych ;p

    W ogóle to strasznie smutno mi się zrobiło... Jak ktoś może tak ranić MOJEGO Woohyuna... *idzie popłakać do kąta*

    P.S. A Woohyun tak czy tak jest winny Dino ramen xD

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! Dlaczego Myungsoo to zrobił? Tak mi szkoda Woohyuna :c ten już myślał, że zegarek ma być dla niego na rocznicę, a tu się okazało, że Myungsoo za jego plecami z Sungjongiem... Aish, aż nie wiem, co napisać :c mam nadzieję, że później Woohyun się jakoś pozbiera..

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie! jak mógł to zrobić?! Biedny Woohyun :((((

    OdpowiedzUsuń